Ewa Żmijewska (29 l.) zdecydowała się na wyjątkowo szczere wyznanie. W najnowszym wywiadzie opowiedziała, jak jej znany tata zareagował, kiedy dowiedział się, że jego córka żyje w
W domu mojej mamy nie istniało słowo na "h". W latach 50. spotkała homoseksualistę imieniem Hugh. Nie spodobał jej się i od tej pory geje (oraz - żeby było sprawiedliwie - mężczyźni o imieniu Hugh) nie byli w naszym domu mile widziani. Nie przeszkadzało to mamie uwielbiać najlepszego przyjaciela mojego brata. Ignorowała przy tym całkowicie fakt, że był to prawdopodobnie najbardziej jawny gej na świecie. Zastanawiam się, na ile jej podejście zmieniłoby się, gdyby nie zmarła w połowie lat 90. Przypuszczam jednak, że była znacznie bardziej przywiązana do roli babci niż do swoich homofobicznych poglądów. Moja córka miała 14 lat, kiedy pierwszy raz powiedziała mi, że jest lesbijką. Szłyśmy do domu, kiedy zaczęła wykrzykiwać: "Jestem lesbijką, jestem lesbijką, jestem lesbijką!". Miałam za sobą męczący dzień w pracy, więc odpowiedziałam w podobnym tonie: "I co z tego? I co z tego? I co z tego?", wyjaśniając przy okazji, że dwoje moich pozostałych dzieci jakoś nie miało potrzeby obwieszczać mi, że są heteroseksualne. A potem zajęłam się robieniem obiadu. Co ciekawe, Lucy - dziś 19-letnia - zapamiętała to zupełnie inaczej. Przysięga, że o swojej orientacji powiedziała nam w sypialni. Siedzieliśmy na łóżku - ja i jej ojczym - słuchając jej starannie przygotowanego przemówienia. Z kolei mój mąż twierdzi, że o wszystkim dowiedział się w kuchni. Jaki z tego wniosek? Że wiadomość ta nie była dla nas na tyle znacząca, byśmy ją zapamiętali. Szczerze mówiąc, dopóki moje dzieci są szczęśliwe i nic im nie grozi, ich orientacja seksualna mało mnie obchodzi. Kiedy podzieliłam się tą wiadomością z siostrą mojej mamy, odparła: " No cóż, trudno było tego nie zauważyć przez 14 lat". Miała rację. W podstawówce, do której chodziła Lucy, obowiązywała zasada, że "każdy ma prawo żądać, by inni zwracali się do niego imieniem, które sam wybierze". W wieku sześciu lat Lucy chciała więc, by nazywano ją "Max". Poprosiła również, by obciąć ją na chłopaka, a do szkoły ubierała szorty i inne elementy garderoby po starszym bracie. Większość osób sądziła, że jest chłopcem. Ja z kolei nie poświęcałam temu zbyt wiele uwagi - sama przechodziłam podobną fazę , będąc mniej więcej w jej wieku (na wakacjach chciałam, by nazywano mnie Peter). Któregoś dnia szkolni koledzy Lucy postanowili sprawdzić, jakiej właściwie jest płci. Zaciągnęli ją do toalety i zdjęli jej szorty. Uznali, że jest chłopcem - pod spodem nosiła bowiem męskie bokserki. Pierwszą walentynkę Lucy narysowała dla koleżanki. Zadzwoniłam do jej matki, żeby zapytać, czy nie ma nic przeciwko temu, by jej siedmioletnia córka dostała dowód miłości od innej dziewczynki. Matka była oburzona. "Jak może pani o to pytać? A niby czemu miałabym mieć coś przeciwko? Za kogo mnie pani bierze?". Po tym epizodzie przestałam się martwić. Dla mojego męża wychowywanie przybranej córki-lesbijki miało dodatkowe zalety. Ani mój syn, ani jego syn nie są szczególnie zainteresowani typowo męskimi zajęciami, takimi jak rugby i majstrowanie przy samochodach, które uwielbia mój mąż. W tym względzie Lucy okazała się "synem, którego nigdy nie miał": to ona zawsze chciała wspinać się wyżej, biegać szybciej i rozrabiać bardziej od innych chłopaków. (…) Niektóre kwestie były dla nas nowe. Na przykład - w jakim wieku można pozwolić, by córka przyprowadzała na noc dziewczynę? W końcu nie istnieje ryzyko ciąży (które najbardziej martwiło mnie - słusznie czy nie - w przypadku moich heteroseksualnych dzieci), a temat chorób przenoszonych drogą płciową został gruntownie przerobiony, przynajmniej w teorii. Początkowo Lucy korzystała z faktu, że jej rodzeństwo może zapraszać na noc kolegów i koleżanki tej samej płci. Potem postawiliśmy sprawę jasno: żadnych dziewczyn w sypialni - homo- czy heteroseksualnych - do czasu, aż będzie gotowa wejść w dojrzały związek. Fakt, że moja córka jest lesbijką, sprawia, że czuję się członkiem szczególnego klubu. Być może to część stereotypu, ale zawsze wydawało mi się, że geje są bardziej interesujący, twórczy i czarujący niż osoby hetero. (…) Co roku, kiedy na festiwalu Pride widzę ludzi w mundurach, mam ochotę płakać. Tłumaczę potem młodym ludziom wokół mnie, że gdyby byli w moim wieku, wiedzieliby, o co chodzi. Dla mnie jest to znak, jak długą drogę przeszliśmy od czasu, gdy brytyjski żołnierz nie mógł się przyznać do swojej homoseksualnej orientacji w obawie, że będzie zmuszony zrezygnować ze służby. Czuję też dumę i za każdym razem mam ochotę dodać, że "moja córka jest lesbijką" - żeby ludzie wokół mnie wiedzieli, że też należę do klubu.
Moja ukochana i ja. Renata Lis Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna. 316 str. 5 godz. 16 min. Szczegóły. Kup książkę. Intymna, intelektualna i interwencyjna Książka, po którą powinna sięgnąć każda lesbijka w Polsce. Moja ukochana i ja to poruszająca historia miłości.We Wrocławiu matka pozwała do sądu własną córkę Annę. Chce jej odebrać dziecko. Anna jest lesbijką, ma 23 lata, czteroletnią córeczkę i proces we wrocławskim sądzie o ograniczenie praw jej go własna matka, która obawia się, że zły wpływ na jej wnuczkę będzie miał homoseksualny związek Anny i jej zainteresowała się Kampania przeciwko Homofobii i Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Dzięki pomocy Fundacji Anna uzyskała pomoc Anna jest wzorowym członkiem społeczeństwa - mówi dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Ma świetną opinię psychologa, zajmuje się pomocą dla dzieci niepełnosprawnych, uczy się, jest honorowym dawcą krwi. Owszem, przed laty zażywała narkotyki, ale dawno już z tym skończyła. A utrudnia się jej kontakty z własnym dzieckiem. Wydało się nam, że to jakiś absurd. Dlatego zajęliśmy się tą Mateusz Boznański, który jest adwokatem Anny, uważa, że głównym powodem tego procesu jest niechęć matki Anny do jej związku. Moja klientka słyszała od niej: "znajdź sobie męża, a koleżanki możesz mieć na boku".Babcia Marysi, pani Małgorzata, zdecydowanie zaprzecza. Twierdzi, że orientacja seksualna nie ma z tą sprawą żadnego związku. Że chodzi wyłącznie o "dobro małoletniej", o to, że dziecko wychowywało się w złym towarzystwie i że potrzeba czasu, by Anna dorosła do roli i jej matka pochodzą z małej miejscowości w Wielkopolsce. Anna od kilku lat mieszka ze swoją partnerką we Wrocławiu. Studiuje. Tutaj też wychowywała córeczkę. W 2006 roku poprosiła swoją matkę o pomoc. Padła ofiarą brutalnego przestępstwa. Była w ciężkim stanie psychicznym i na kilka miesięcy zawiozła dziecko do Kiedy się już pozbierałam i chciałam zabrać Marysię do Wrocławia, nie dostałam dziecka - opowiada Anna. - Moja matka wystąpiła do sądu o ograniczenie praw rodzicielskich. Napisała, że córka przebywa w środowisku "o ujemnej opinii społecznej" i że obawia się negatywnego wpływu na dziecko mojej przyjaciółki i związku zajął się sąd rejonowy w rodzinnej miejscowości Anny. Był luty 2007 roku. Sędziowie nie sprawdzili, czy rzeczywiście Marysia jest demoralizowana i czy dzieje się jej krzywda. Błyskawicznie odebrali dziecko jego matce i przyznali opiekę babci. Anna mogła się widywać z córeczką tylko raz na dwa tygodnie, nie dłużej niż przez godzinę, w obecności kuratora w Powiatowym Centrum Pomocy Marysia nie wie, o co chodzi. Myśli, że ja się uczę, pracuję i dlatego tak rzadko się z nią spotykam. Miała do mnie żal, że nie byłam na Boże Narodzenie ani na jej urodzinach - opowiada Marysi tłumaczy, że w niedziele i święta Centrum Pomocy Rodzinie jest nieczynne i dlatego jej córka nie mogła się spotkać z jest osobą znaną i wpływową w swojej miejscowości. Jest dyrektorką instytucji podlegającej samorządowi. Kilka lat temu zasiadała jako ławnik w miejscowym sądzie okręgowym. Tym samym, który odrzucał wszelkie zażalenia i prośby Gazety Wrocławskiej pytał, czy w sprawie o ograniczenie praw rodzicielskich korzystała ze znajomości w Nie - zapewnia babcia Marysi. - Ja nie mam znajomych sędziów. Mnie chodzi tylko o dobro dziecka. Nie mogę mówić o szczegółach, są w aktach sprawy. Dziewczynce działa się krzywda. Dlatego jest ten dopiero kiedy sprawę zbadał mecenas Boznański z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, okazało się, że sąd z rodzinnego miasteczka Anny nie miał w ogóle prawa zajmować się sprawą. Właściwym do przeprowadzenia procesu jest Sąd Rejonowy Wrocław-Krzyki, bo na jego terenie mieszka Anna i tu też wychowywała się Marysia, tu chodziła do Złożyłem tylko jeden wniosek. O przekazanie sprawy do Wrocławia - mówi mecenas Boznański. - Został uwzględniony. Opinie kuratorów i psychologów są korzystne dla Anny. Nie potwierdzają informacji, żeby dziecko było demoralizowane i działa mu się jakakolwiek przesyłania dokumentów trwała kilka miesięcy. Pierwsza rozprawa odbyła się tydzień temu. Sąd zmienił zasady kontaktów Anny z jej córką. Po raz pierwszy od kilku miesięcy kobieta mogła zabrać Marysię do siebie, do Wrocławia, na Wielkanoc. Będzie mogła także zabierać Marysię w każdy Orientacja seksualna nie może być jakimkolwiek powodem do ograniczenia władzy rodzicielskiej - tłumaczy mecenas Boznański. - Wypowiadał się na ten temat Europejski Trybunał Praw jest przekonana, że wszystko rozstrzygnie się po jej myśli. Kolejna rozprawa odbędzie się w portalu tvn24 można obejrzeć materiał wideo poświęcony tej sprawie: POLSKA Gazeta Wrocławska, TVN24 Moja Klasa (75412) Nick lub Pseudonim (80653) Problemy (885454) Rozwój Osobisty (3277) Sny (47214) Subkultury (3067) Czy bycie lesbijką jest takie straszne? Ja fot. Adobe Stock, hedgehog94 Miałam szczęśliwe dzieciństwo – kochających rodziców, siostrę. Nie zauważyłam, żeby coś było nie tak. Tajemnicę mojej mamy odkryłam niedawno. To był absolutny przypadek, że wpisałam numer telefonu mojej mamy w wyszukiwarkę internetową. Tak naprawdę chciałam go wpisać w wyszukiwarkę mejla, aby znaleźć szybko zamówienie, które zrobiła w sklepie internetowym, podając swoje dane. I z pośpiechu pomyliły mi się kratki. Byłam zdziwiona, gdy wyświetlił mi się w wynikach. A jeszcze bardziej, kiedy zobaczyłam, na jakiej stronie! To był bowiem portal lesbijek… Zszokowana pomyślałam, że to musi być pomyłka! Moja mama jest przecież od dwudziestu pięciu lat przykładną żoną, ma dwoje dzieci. Ten telefon musiał się znaleźć tam przypadkiem albo ktoś mamie zrobił głupi żart. Tak, właśnie żart. Do tego się skłaniałam, patrząc na ogłoszenie: „Szukam swojej drugiej połówki, kogoś, kto potrafi obudzić moje serce, kobiety moich marzeń…”. Nie, żebym była wrogo nastawiona do lesbijek. Prawdę mówiąc, nie mam o nich wyrobionego zdania, bo do tej pory zwyczajnie nie miałam z nimi kontaktów. Czasami słuchałam o nich w telewizji, czytałam w prasie. Ostatnio córka znanej reżyserki przyznała się, że kocha kobietę. Słyszałam o tym, ale skoro kompletnie mnie to nie dotyczyło, puściłam informację mimo uszu. A tutaj nagle to ogłoszenie... Nie chciałam robić afery w domu Postanowiłam więc najpierw napisać do tej kobiety, że pomyliła się, wpisując numer telefonu, a dopiero później uprzedzić mamę, żeby się nie zdziwiła, kiedy jakaś babka zadzwoni do niej z niedwuznaczną propozycją. Po południu miałam wpaść do rodziców z wizytą, więc postanowiłam, że wtedy dyskretnie mamie powiem co i jak. W końcu odkrycie, że jest na lesbijskim portalu randkowym, może być dla niej prawdziwym szokiem! Ale to nie ona przeżyła szok, lecz ja… Kiedy bowiem poszłam do niej do kuchni i rzuciłam lekkim tonem, co się stało, starając się obrócić wszystko w żart, aby się za bardzo nie zdenerwowała, mojej mamie najpierw wypadła z ręki łyżka do mieszania gulaszu, a potem… spojrzała na mnie takim spłoszonym wzrokiem, że w sekundę zrozumiałam! – To ty zamieściłaś to ogłoszenie?! – wykrzyknęłam. A potem cofnęłam się, odwróciłam i wybiegłam, mimo że wołała za mną. – Córeczko, poczekaj! Mało nóg nie połamałam, zbiegając po schodach. Otrzeźwiło mnie dopiero chłodne powietrze wieczoru. Po głowie tłukła mi się tylko jedna myśl: „Moja matka jest lesbijką!”. Próbowała się do mnie dodzwonić, lecz nie odbierałam, a potem po prostu wyłączyłam telefon. Nie byłam w stanie z nią rozmawiać. Prawdę mówiąc, w tym momencie nie byłam nawet pewna, czy kiedykolwiek jeszcze będę potrafiła z nią rozmawiać! Dziesiątki razy czytałam to koszmarne ogłoszenie, analizowałam każde słowo i zastanawiałam się, jakim cudem moja wspaniała, kochana matka mogła się okazać taka dwulicowa? Kim była ta kobieta, która urodziła i wychowała mnie i siostrę, dbała o tatę, codziennie gotowała pyszne obiady... Od jak dawna prowadziła drugie życie pełne niemoralnych propozycji? Nagle zaczęły do mnie wracać obrazy z dzieciństwa. Przyjaciółki matki, które wpadały do nas do domu. Czy były tylko przyjaciółkami czy też...? Szczególnie pamiętałam jedną – ciocię Krysię. Mama mówiła, że poznały się jeszcze w szkole i od tamtej pory były nierozłączne. Razem przeprowadziły się do dużego miasta, gdzie mama wyszła za mąż, a ciocia Krysia została starą panną. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego nie znalazła sobie męża, przecież była atrakcyjną kobietą. Może nie było w jej życiu żadnego mężczyzny, bo to nie faceta potrzebowała? Jako dziecko nie zwracałam uwagi na ten szczególny rodzaj bliskości, który łączył moją mamę z ciocią. Były jak siostry. Zawsze, gdy ciocia Krysia znajdowała się w pobliżu, mama aż cała jaśniała i zawsze wtedy miała dobry humor. Wyjeżdżałyśmy razem na wakacje. Mama, ciocia i my z Julką Tata zostawał wtedy w domu. Oficjalna wersja brzmiała: „nie dostał urlopu”. Śmiałyśmy się, że mamy „babskie wakacje”. Wynajmowałyśmy domek kempingowy nad morzem. Ja z siostrą mieszkałyśmy w jednym pokoju, mama z ciocią w drugim. Co się tam wtedy działo za zamkniętymi drzwiami? Gdy teraz o tym myślałam, robiło mi się słabo. Kiedy ciocia Krysia wyjechała do Stanów, mama bardzo to przeżyła. Była ciągle smutna, zamyślona, przestała o siebie dbać, chodzić do fryzjera, kupować modne fatałaszki. Teraz rozumiem, że to była depresja, wtedy byłam wręcz na nią wściekła, nagle zaczęłam się jej wstydzić przed koleżankami. Nie wyglądała jak moja zawsze modna mama, którą mogłam się kiedyś pochwalić. Ale potem mama tak samo nagle, jak się zaniedbała, znowu rozkwitła Zaczęła opowiadać o nowej koleżance z pracy, Danusi. Poznałam ją, efektowną blondynkę z małym synkiem, młodszą o parę lat od mamy. Czyżby to była jej nowa kochanka? Nigdy nie zaprzyjaźniłyśmy się z nią tak rodzinnie, jak z ciocią Krysią. Jednak mama często do niej wpadała po pracy albo wieczorem. Wracała wtedy w dobrym humorze i zawsze przynosiła mi i Julce fajne prezenty, jak pachnące mydełko czy jakieś dziecięce błyszczyki do ust. Czy w ten sposób właśnie zagłuszała swoje wyrzuty sumienia? Ukryłam twarz w dłoniach. Moje szczęśliwe dzieciństwo okazało się całkowicie zakłamane! Matka przez cały czas tylko grała, udawała dobrą żonę, i to, że kocha ojca. Żyłam w domu pełnym obłudy Nie mogłam w to uwierzyć! Spłakana zasnęłam na kanapie. Zawsze myślałam, że jestem silną i niezależną kobietą, a tymczasem prawda o mojej matce złamała mnie jak trzcinkę. Nie wiem, jak długo spałam, przewracając się niespokojnie. Ale kiedy się obudziłam, w pokoju było już ciemno i raczej wyczułam, niż zobaczyłam, że nie jestem w nim sama… Obok kanapy, na krzesełku, siedziała sztywno moja matka. W pierwszej chwili zerwałam się przerażona tym, w jaki sposób się tu znalazła! Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że przecież ma klucze do mojej kawalerki, którą odziedziczyłam po babci. – Nie masz prawa wchodzić tutaj bez uprzedzenia! – krzyknęłam. Bo co miałam jej powiedzieć? Żeby się wynosiła, głupia lesba? Że zrobiła sobie pośmiewisko z małżeństwa i macierzyństwa, przez cały czas mając kochanki, które ja nazywałam „ciociami”? – A co miałam zrobić? No, powiedz, co? – zapytała mnie matka, kiedy w końcu jednak jej to wykrzyczałam, doprowadzona do szału jej spokojem. – Co?! Żyć normalnie jak inne matki! One nie są lesbijkami! – szlochałam. – A ja jestem – powiedziała to tak po prostu, jakby wyznawała, że przechodzi na wegetarianizm. – Co to zmienia między nami? – Wszystko! Oszukiwałaś mnie! – Ciebie oszukiwałam? Kiedy? Mówiąc, że kocham ciebie i Julię nad życie? Że jesteście całym moim światem i bez was nic się dla mnie nie liczy? Myślisz, że to nie była i nie jest prawda? Milczałam naburmuszona. – Zawsze chciałam mieć dzieci! – kontynuowała tymczasem moja matka. – Nawet wtedy, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że kompletnie nie pociągają mnie mężczyźni! Nie masz pojęcia, jaka ja byłam przerażona tym odkryciem! O homoseksualizmie mówiono wtedy tylko w kontekście „zboczenia”, wszystkim kojarzył się z AIDS, chorobą, która nie dotyka „normalnych ludzi”, tylko seksualnych degeneratów. A ja marzyłam o tym, aby mieć normalny dom, rodzinę, dzieci… Cóż z tego, że z kobietą? Ale na tamte czasy to były marzenia nie do spełnienia. Mogłam albo zrezygnować z dzieci jak Krysia, albo wyjść za mąż za faceta. – Wiedziałam! – wykrzyknęłam na to triumfująco. – Co „wiedziałaś”? – zapytała zaskoczona mama. – Że Krysia była twoją kochanką! – słowo „ciocia” nie przeszło mi przez gardło. – Wiedziałaś, czy domyśliłaś się tego teraz, gdy odkryłaś ogłoszenie? – zapytała spokojnie, a nie doczekawszy się mojej odpowiedzi, stwierdziła sama: – Dopiero teraz! – po czym dodała: – Ja naprawdę nie mam sobie nic do zarzucenia. Ani ty, ani Julia nigdy nie byłyście narażone na to, aby oglądać mnie w intymnej sytuacji z kobietą. To zawsze były dla was tylko moje przyjaciółki. I nawet nie masz pojęcia, ile mnie to kosztowało, aby się hamować z czułymi gestami! Ile razy głaskałam was po jasnych główkach, patrząc na Krysię, i marzyłam, żeby ją też tak samo przytulić i pocałować. Ale w tamtych czasach, to by wywołało nieprawdopodobny skandal! Taki, z którym pewnie bym sobie nie poradziła ani ja, ani wy, moje córeczki… – A tata? Gdzie w tym wszystkim jest tata? – zapytałam ją twardo, bo do tej pory nie wspomniała o nim ani słowem, zupełnie jakby zepchnęła go do roli jakiegoś reproduktora. – To najwspanialszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek poznałam, mój największy przyjaciel – odparła. – Kocham go całym sercem, chociaż go nie pożądam. Ale dobrze wiesz, że nasze życie było i jest pełne niekłamanej czułości. Bo różne są przecież oblicza miłości. – Ale czy on wie? – zapytałam. – Czy wie? – powtórzyła pytanie. – W zasadzie tak… – Ojciec wie, że wolisz kobiety? – wykrzyknęłam. – I on to akceptuje? – Ojciec wie, że pociągają mnie kobiety, ale wie także, że nie wolę ich od niego i od moich córek! – stwierdziła twardo. – Nigdy w moim życiu nie było kwestii wyboru! Zawsze tata i ty z Julią byliście na pierwszym miejscu. Czy sądzisz, że gdyby tak nie było, to teraz bym z tobą rozmawiała? Nie sądzę… Już dawno pojechałabym do Stanów z Krysią! Zabrakło mi tchu. Nagle z całą ostrością zdałam sobie sprawę z tego, że… mama mówi prawdę! Przecież ciocia wyjechała ponad dziesięć lat temu, ku jej wielkiej rozpaczy A mama została. – Krysia tylko raz zaproponowała mi, abym wyjechała z nią. Wiedziałam, że tutaj się dusi i z trudem przychodzi jej ukrycie „inności”. Kiedy więc tylko otworzyły się możliwości wyjazdu do bardziej tolerancyjnego kraju, zdecydowała się na to. I tak naprawdę zdawała sobie sprawę, że ja z nią nie pojadę. Za bardzo was kocham. Nigdy bym wam czegoś takiego nie zrobiła. Ani tacie. A ja wiedziałam, że nie mam prawa jej zatrzymywać. Po mamy policzkach spłynęły łzy. Ze zdumieniem odkryłam, że spływają także po moich. – Kochanie, nie będę cię prosiła o przebaczenie, bo mam już dość przepraszania za to, jaka jestem – stwierdziła mama. – Nie umiem walczyć z moją drugą naturą, potrzebuję „przyjaciółki”, aby normalnie funkcjonować i uważam, że nikomu tym nie robię krzywdy. Przepraszam tylko za to, że to odkryłaś w taki sposób, powinnam była podać jakiś inny telefon. Ale może podświadomie chciałam, aby wszystko się wydało? Ciężko jest żyć, ukrywając prawdę przed najbliższymi. Wiesz, mimo wszystko nie żałuję, że się w końcu wydało. Milczałam. Mama podniosła się z krzesła i skierowała do drzwi. Dopiero ich trzaśnięcie wyrwało mnie z letargu. Zerwałam się i wybiegłam na korytarz. – Mamo! Nie napijesz się herbaty? – zawołam za nią. Obejrzała się, a na jej twarzy odmalowała się niewypowiedziana ulga. Wyglądało to tak, jakby coś rozświetliło ją od środka, i zdałam sobie sprawę, że wiele razy widziałam taką jej twarz. Nie tylko wtedy, gdy patrzyła na ciocię Krysię, ale kiedy spoglądała na mnie i Julkę. I na tatę. Przypomniałam sobie niedawne słowa mamy: „Miłość ma różne oblicza”. Najważniejsze, że ona zawsze mnie kochała i kocha. Tylko to się liczy. Zrozumiałam, że chciała nas chronić i zapewnić szczęśliwe dzieciństwo. Czytaj także:„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic” - Jakby mój syn był gejem albo córka była lesbijka, to bym ją bardzo kochał i akceptował. Przede wszystkim bym pomógł, bo to moje dziecko i taki sam człowiek jak każdy inny Opublikowano: 2013-10-18 09:37:25+02:00 · aktualizacja: 2013-10-18 09:44:05+02:00 Dział: Społeczeństwo Społeczeństwo opublikowano: 2013-10-18 09:37:25+02:00 aktualizacja: 2013-10-18 09:44:05+02:00 Kiedy na ulicach polskich miast pojawiły się plakaty promujące kampanię „Rodzice, odważcie się mówić”, na których rodzice dorosłych gejów i lesbijek mówili o odwadze, otwartości i byciu sobą, czego nauczyły ich własne dzieci, nie czułam oburzenia, a raczej smutek i współczucie. Każdy, kto jest ojcem czy matką, wie, jak bardzo cierpi się, kiedy z dzieckiem dzieje się coś złego, jak bardzo chce się mu pomóc i powiedzieć, że kocha się je bez względu na wszystko. W jakiś sposób rozumiałam tych ludzi i ich chęć wsparcia synów i córek, chociaż droga, którą wybrali, nie wydała mi się dobra. Bardziej oburzyła mnie natomiast szeroka akcja promująca zachowania homoseksualne prowadzona w mediach przez tzw. dziennikarzy, którzy pragnąc zaistnieć i za wszelką cenę nie wypaść z obiegu, gotowi byli podjąć wszelkie działania - z uderzeniem w rodzinę łącznie. Mam tu na myśli liczne wystąpienia i wywiady telewizyjne z osobami o orientacji homoseksualnej przedstawiające je jako osobowości o niespotykanej wrażliwości, wysokim wykształceniu, mające potencjał, aby stworzyć idealny świat. Najtrudniejsze były dla mnie do przyjęcia ostanie wypowiedzi Magdaleny Środy dotyczące pedofilii i tego, że ofiarami pedofilów są dzieci z pełnych rodzin. Środa twierdzi: Kiedy widzimy dzieci z takiej rodziny, jaką wymarzył sobie biskup Michalik, czyli hierarchicznej, tradycyjnej, gdzie dziecko jest wychowane w duchu posłuszeństwa i szacunku dla autorytetów, gdy jest potulne i wychowane w strachu bożym – to jest idealną ofiarą dla kościelnego pedofila” (portal 8 października). W tym wywiadzie pani Środa zaliczyła mnie, moją rodzinę i wszystkie jej podobne, do grupy o której powiedziała: Kościół (i PiS) mają władzę przede wszystkim nad ludźmi niewykształconymi, nie podróżującymi, nie znającymi np. psychologii dziecka. Jeszcze cięższego kalibru użyła dzisiaj na swoim blogu (także na portalu pani Senyszyn; Ponieważ wszyscy biją na alarm i twierdzą, że w Polsce jest katastrofa demograficzna, warto podjąć umysłowy wysiłek i wyobrazić sobie, co by się stało, gdyby Polki zaczęły rodzić bez opamiętania. i Trzeba docenić mądrość Polek, które uznały, że w rozmnażaniu należy zachować dużą wstrzemięźliwość. I zamiast tworzyć specjalne strefy demograficzne, zrobić jedną, obejmującą całą Polskę, strefę rozumu. Teraz już wiem, że jestem niewykształconą, ogłupioną przez Kościół prostaczką, która nie zachowuje wstrzemięźliwości. Muszę przyznać, że słowa obydwu pań mnie nie obrażają, ani nie bolą, jak to było kiedyś. Mam swoje życiowe doświadczenia, mam swoje wartości i umiem stawić opór nachalnemu działaniu mediów. Ale wiem także, iż propaganda jest ogromną siłą. Jak mówił Goebbels: ”Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. I społeczeństwo temu kłamstwu ulega. A oto przykład: W pewnej poradni psychologicznej pojawiła się mama z dziewięcioletnią córką mającą poważne problemy szkolne. Mama, chociaż bardzo zamknięta, poruszona problemami swego dziecka, tak nakreśliła swoją sytuację rodzinną: Wyszłam za mąż bardzo młodo i wkrótce po urodzeniu córki zdałam sobie sprawę, że nie jestem w tym związku szczęśliwa. Rozwiodłam się. Po kilku latach związałam się z żonatym mężczyzną – mam z nim dwoje dzieci (w tym to, które sprawia problemy). Mój partner pozostaje nadal w małżeństwie. Do nas przyjeżdża co jakiś czas w odwiedziny. Córka bardzo go kocha i idealizuje, często pyta, czemu tata z nami nie mieszka. Nie umiem sobie z tym poradzić. Po narodzinach najmłodszego dziecka mam wrażenie, że nasze relacje się rozluźniły i stały trudniejsze. Dodatkowo mam problemy z najstarszą, dziewiętnastoletnią, córką (z pierwszego małżeństwa), która już się ode mnie wyprowadziła...do trzydziestoletniej kobiety. Poznały się, gdy córka była nastolatką. Ta kobieta serdecznie się nią zajęła, kupowała jej prezenty. Ja z kolei miałam wtedy poważną depresję. Córka już od roku mieszka z tamtą kobietą. Wiem, że jeśli ktoś urodził się lesbijką nic nie można już z tym zrobić. Staram się akceptować ten związek, ale tak jakoś mi trudno. Być może myślicie, że ta historia została zmyślona. Otóż nie – jest prawdziwa. Oszukać można wielu ludzi, wmówić im, że wartości, które znają, zniewalają ich, że można robić wszystko w imię źle pojętej wolności. Dlatego ważne jest, aby o tym mówić, aby denuncjować kłamstwo i pokazywać, że można – a nawet trzeba - postępować inaczej. Człowiek na zawsze pozostanie człowiekiem i nawet jeśli przekroczy wszelkie granice, nie sprawi to, że stanie się Bogiem. Prędzej stanie się... potworem, decydującym o tym, kto ma, a kto nie ma prawa żyć. Dagmara Kamińska Publikacja dostępna na stronie:
Biseksualizm jest – tuż obok heteroseksualizmu oraz homoseksualizmu, jedną z podstawowych orientacji seksualnych. Charakteryzuje się odczuwaniem popędu seksualnego do osób obu płci, a także tworzeniem z nimi więzi emocjonalnych, romantycznych oraz psychicznych. Wbrew powszechnym przekonaniom biseksualizm nie jest równoznaczny z
430 ppt Ten temat ma: Wyświetleń18 tys. Odpowiedzi221 Ocen na +84 430 ppt ? Reklama Reklama Reklama « Wróć do tematów Użytkownicy poszukiwali moja córka jest lesbijką moja corka jest lesbijka moja córka jest lesbijka moja córka jest lesbijką forum lesbijki wspolne mieszkanie córka lesbijką lesbijki gdzie są Córka jest lesbijką córka lesbijka lesbijka forum lesbijka jest moja corkaa jest lesbijką poziom jest lesbijką corka lesbijka moja córka jest lesbijka forum Do góry strony: moja córka jest lesbijką! gdzie popełniliśmy błąd?
Kiedy idziemy do znajomych albo zapraszamy ich do siebie – upija się do nieprzytomności. I nie wiem, kiedy jest gorzej. Kiedy siedzi przed tym komputerem w słuchawkach i pije, czy wtedy kiedy jest zalany i się awanturuje, przewraca, wymiotuje… Staram się, żeby synek nie widział go w najgorszym stanie. Mówię wtedy, że tata jest chory.
Kobieta nie może pogodzić się z orientacją dziecka. Jej zdaniem homoseksualizm to... wynaturzenie. Fot. iStock Każdy rodzic ma jakąś wizję przyszłości swojego dziecka. Przeważnie dotyczy ona zawodu oraz relacji osobistych. Bardzo często okazuje się jednak, że plany nie zostaną zrealizowane. Dziecko, zamiast lekarzem, woli zostać mechanikiem. Nie chce mieszkać na wsi, ale wyprowadzić się do miasta. Nie zamierza zakładać rodziny i woli żyć w pojedynkę. Mnóstwo rodziców przeżywa podobne rozczarowanie. Niektórzy mają pretensje do potomków, że chcą inaczej przeżyć swoje życie, niż im się to podoba. Są też tacy, którzy akceptują wybory dzieci, ale nie bez żalu w sercu. Tak naprawdę bardzo dużo zależy od tego, jaki jest stopień zawodu i czego on dotyczy. Czasami obraz szczęścia według dziecka i obraz szczęścia jego rodzica, diametralnie się różnią. Głębokiego rozczarowania swoim dzieckiem przeżyła Krystyna. Kobieta jest prawie pewna, że jej córka Michalina ma skłonności homoseksualne. Krystyna zastanawia się, gdzie popełniła błąd i jak może pomóc swojej jedynaczce. - Życie doświadczyło mnie już wystarczająco. Kiedy zaszłam w ciążę z Michaliną, miałam dziewiętnaście lat. Mój ówczesny partner porzucił mnie i zostałam sama. Pomogli mi rodzice. To dzięki nim skończyłam studia, znalazłam pracę oraz zapewniłam małej dom. Przez ostatnie kilkanaście lat w moim życiu pojawiali się różni mężczyźni, ale z żadnym nie związałam się na stałe. Co prawda nawiązałam dłuższą, kilkuletnią relację z Piotrem, ale ostatecznie nie przetrwała. To był dla mnie kolejny cios. Także Michalina bardzo przeżyła rozstanie, bo zdążyła się do niego przyzwyczaić i nawet nazywała go tatą. Był dla niej jedynym ojcem, jakiego znała. Zobacz także: Historia Bartka: Zachowanie mojej dziewczyny daje mi do myślenia. Czy ona jest lesbijką? Fot. Przez te wszystkie lata nauczyłam się, że największym skarbem kobiety jest jej dziecko i jemu powinna poświęcić większość uwagi. Utwierdziłam się w tym przekonaniu tym bardziej, ponieważ już od najmłodszych lat Michalina dawała mi powody do dumy. Jest bardzo zdolną osobą. Pierwsza z dzieci nauczyła się czytać, a w późniejszych latach wygrywała olimpiady. Rok temu dostała się na wymarzone studia. Pamiętam, że dzwoniłam do krewnych z tą wspaniałą nowiną i opowiadałam sąsiadom, jaką mam wspaniałą córkę. Byłam pewna, że w przyszłości osiągnie sukces. Niedawno Krystyna przeżyła szok. Kiedy Michalina przyjechała na wielkanocną przerwę, kobieta zobaczyła ją w pobliskim parku, jak siedzi i całuje się z dziewczyną. Na początku nie mogła uwierzyć własnym oczom, ale poczekała i upewniła się, że to jednak jej córka. - W tamtym momencie poczułam, jak wielki ciężar spadł na moje serce. Myślałam, że tego nie wytrzymam. Wróciłam do mieszkania i zaczęłam przeszukiwać pokój Michaliny. Wiem, że to wobec niej nie fair, ale nie mogłam się powstrzymać. W rzeczach nie znalazłam niczego podejrzanego, a komputer był zablokowany hasłem. Postanowiłam, że na razie nie będę z nią rozmawiać i poczekam na rozwój sytuacji. Łudziłam się, że sytuacja w parku jest jednym z tych szczeniackich wybryków czy eksperymentów, które są tak modne. Michalina po powrocie nie wspomniała słowem o spotkaniu z koleżanką. Kilka dni później Krystyna skłamała, że jej laptop nie działa i spytała, czy może skorzystać ze sprzętu córki, bo szuka przepisu na ciasto. Tak naprawdę kierowała nią chęć przejrzenia materiałów córki. Poszukiwania zakończyły się fiaskiem. Potem spróbowała wejść na Facebooka Michaliny i dopisało jej szczęście. Okazało się, że strona od razu ładuje się na konto dziewczyny. Bez problemu weszła w ostatnie wiadomości. Fot. Thinkstock - Znalazłam rozmowy z ludźmi ze studiów, ale przede wszystkim szukałam po zdjęciu tamtej dziewczyny z parku. Niestety nie udało się. Miałam mało czasu, bo córka kręciła się po mieszkaniu i w każdej chwili mogła wejść do pokoju. Los okazał się jednak przychylny dla Krystyny, bo wkrótce Michalina zapytała matkę, czy może zaprosić koleżankę. - Zgodziłam się i od razu pomyślałam o dziewczynie z parku. Faktycznie, okazało się, że to ona. Poznałam ją, jak tylko stanęła w drzwiach. Michalina przedstawiła ją i powiedziała, że poznały się dopiero na studiach, chociaż pochodzą z tego samego miasta. Potem zamknęły się u niej w pokoju. Nasłuchiwałam przez moment pod drzwiami, ale potem wróciłam do siebie. Słyszałam tylko rozmowę o wykładowcy i dźwięki muzyki. Przez chwilę uspokoiłam się i pomyślałam, że sytuacja z parku to po prostu dziwny eksperyment. Postanowiłam zanieść dziewczynom do pokoju sok i ciasto. Usłyszałam głos Michaliny, żebym chwilę poczekała. Zanim mi otworzyła, minęły około trzy minuty. Oczom Krystyny ukazał się zadziwiający widok. Obie dziewczyny były zarumienione i miały ubranie w nieładzie. Wszystko wskazywało na to, że zakładały je w pośpiechu. - Szybko podałam im talerz ze szklankami i wyszłam. Byłam roztrzęsiona tym, co ujrzałam. Wiedziałam, że doszło pomiędzy nimi do intymnego kontaktu. Już do końca dnia nie rozmawiałam z Michaliną, a dwa dni później ona wyjechała. Zobacz także: EXCLUSIVE: Spowiedź lesbijki Fot. Thinkstock - Nie wiem, gdzie popełniłam błąd w wychowaniu. Moja córka do czasu wyjazdu była normalną dziewczyną. Pomimo nieciekawego dzieciństwa, uczyła się, pomagała mi i ogólnie była bardzo dobrym dzieckiem. Spotykała się też z chłopakami, dlatego nigdy bym nie przypuszczała, że nagle stanie się lesbijką! W wieku 16 lat miała nawet chłopaka, z którym chodziła pół roku. To wspaniała osoba i bardzo żałowałam, kiedy się rozstali. Byłam pewna, że w przyszłości kogoś pozna, ale nie sądziłam, że zakocha się w kobiecie. Nie jestem w stanie wyrazić swojego cierpienia. Bałam się z nią porozmawiać. Tak przynajmniej mogę się łudzić, że to minie i jeszcze obdarzy uczuciem jakiegoś miłego chłopaka. Krystyna twierdzi, że nie jest w stanie zaakceptować odmiennej orientacji córki. - Zawsze będę ją kochać, ale homoseksualizm to pewnego rodzaju odchylenie i nikt nie wmówi mi, że jest inaczej. W ogóle nie jestem religijna, nie o to chodzi. Po prostu homoseksualizm kłóci się z naturą. Gdyby większość ludzi przejawiała takie skłonności, gatunek ludzki w końcu by wyginął. Nie przekonuje mnie to, że niektórzy od dzieciństwa je mają. Tak samo dzieci rodzą się z innymi chorobami. Homoseksualizm to po prostu trochę mniejsze odchylenie niż zoofilia. Wszystko przez te media, które epatują golizną, zachęcają do eksperymentów z własną seksualnością oraz tożsamością płciową, a potem wmawiają, że homoseksualizm to normalny stan. Bzdura na resorach. Poza tym, dlaczego zawsze jedna z lesbijek stylizuje się na faceta? Ta koleżanka Michaliny jest właśnie taka męska. Krótkie włosy, zero makijażu, męska marynarka i buty... Postaram wziąć się w garść i wybić Michalinie tę dziewczynę z głowy. Liczę na Waszą solidarność i pomysły. Chodzi o przyszłość i dobro mojej córki! Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomieniaoV8y2.