Stream Szymon Chodyniecki - z całych sił (Tom Miles Remix) by Tom Miles on desktop and mobile. Play over 320 million tracks for free on SoundCloud.
Z całego serca dziękujemy wszystkim, którzy kiedykolwiek pomogli lub w dalszym ciągu pomagają nam i Adasiowi w walce o jego życie. Przede wszystkim dziękujemy naszym Wspaniałym Rodzinom - Babci Irence, Babci Krzysi, Dziadkowi Zbyszkowi, Wujkowi Konradowi i Cioci Oli i Wujkowi Jackowi - za nieustającą, ciągłą pomoc w każdej dziedzinie, za wsparcie i za tę ogromną miłość, którą darzycie Adasia. Dziękujemy Naszym Przyjaciołom - Ani D., Sylwii N., Kasi P., Ani K., Beatce K., Natalii J., Asi K., Ani i Pawłowi S., Emilce W. - za wsparcie, pomoc, serce dla Adasia i za to, że okazali się tymi, którzy dali się poznać w biedzie. Dziękujemy Lekarzom i Pielęgniarkom, którzy wraz z nami walczą o Adasia, którzy są gotowi do pomocy, gdy ich potrzebujemy i oprócz wiedzy i profesjonalizmu dają Adasiowi również serce. Dziękujemy za to, że nigdy nie usłyszeliśmy, że Adaś "nie rokuje" i że nie warto. Dziękujemy: Pani Doktor W., genetyk z Gdańska oraz Lekarzom i Pielęgniarkom z Oddziału Patologii Wieku Niemowlęcego AM w Gdańsku, zwłaszcza Pani Doktor J. Pani Doktor S., pediatrze ze Słupska oraz Pielęgniarkom z Przychodni Dziecięcej przy ul. Wojska Polskiego w Słupsku Pani Doktor M-B., neurolog z Gdańska Pani Doktor M., neurolog z Gdańska Pielęgniarkom z Oddziału Neurologii Rozwojowej AM w Gdańsku Pani H., pielęgniarce ze Słupska Pani Doktor B., endokrynolog z Gdańska Lekarzom i Pielęgniarkom z Hospicjum Dziecięcego w Koszalinie Dziękujemy moim przyjaciółkom terapeutkom, za stałą i profesjonalną rehabilitację Adasia, za miłość, którą darzą naszego synka, za ich codzienną walkę o każdy jego najmniejszy postęp, za to, że Adasiowa rehabilitacja nigdy nie była uzależniona od naszych finansów. Dziękujemy: Terapeutkom z Ośrodka "Dać Skrzydła" w Słupsku - Ani D., Sylwii N. i Kasi P. Ani K. i Fundacji "Dogonić świat" ze Studzienic, za stworzenie warunków do opieki nad naszym synkiem i innymi potrzebującymi dziećmi Całemu Ośrodkowi dla Dzieci Niewidomych w Sobieszewie Dziękujemy Księdzu Bolesławowi z Siemianic, za wszystkie ciepłe słowa i wspaniałe gesty oraz za ciągłą gotowość do pomocy. Dziękujemy wszystkim, którzy przekazali Adasiowi 1% podatku oraz darowizny finansowe, dzięki czemu możemy zapewnić synkowi taki sprzęt i warunki, jakich potrzebuje. Dziękujemy tym wszystkim, którzy wspierają nas i Adasia dobrym słowem i modlitwą, dzięki czemu wciąż mamy siłę do walki. Dziękujemy też tym wszystkim, którzy spotkawszy Adasia na swojej drodze, po prostu pomagają, czyniąc to, co w danym momencie mogą zrobić - Pani Renatce T., Pani Joli, mamie Oliwki. Dziękujemy rodzicom innych chorych dzieci, za kontakt, rady, wsparcie i poczucie, że nie jesteśmy sami. Dziękujemy Emilce, mamie Laury; Monice, mamie Bartunia; Gosi, mamie Adasia; Agnieszce, mamie Patrysia, Justynie, mamie Tomka. Dziękujemy Czytelnikom Adasiowego bloga za wsparcie słowami, czynami i myślą. Wszystkim tym, o których nie wspomnieliśmy w tych podziękowaniach, dziękujemy podwójnie. Od czasu narodzin Adasia spotkaliśmy na swej drodze tak wielu dobrych ludzi - wszystkim z całego serca dziękujemy! Patrycja i Krzysiek, rodzice Adasia
Piosenka „ Dziękujemy”: Dziękujemy , dziękujemy Całym sercem, z całych sił. Dziękujemy , dziękujemy Za przeżycie szczęścia chwil. Czasem w życiu brakuje Tego słowa Dziękuję, Co pomaga i innym i nam. Po co w ciszy je więzić, Niech uleci najprędzej , W tej piosence swobodnej jak ptak. Dziękujemy… Konferansjer 5 ( uczeń
Pobierz Czcigodny Księże Kardynale Gospodarzu, Czcigodni Księża Kardynałowie, Bracia w posłudze pasterskiej, Szanowni Członkowie rodziny, także zakonnej, śp. zmarłego księdza kardynała Stanisława Nagy! Drodzy Bracia i Siostry, w przeczytanej przed chwilą Ewangelii Pan Jezus po wygłoszeniu pochwały św. Jana Chrzciciela i jego trudów głoszenia Królestwa Bożego na ziemi nie omieszkał także zauważyć niebezpieczeństw, na jakie narażają się ludzie zarozumiali, odrzucając szansę na przyjęcie zbawienia. Umyka im bowiem fakt, że inicjatywa zbawienia ludzkiego pochodzi od Pana Nieba i Ziemi, który ma upodobanie nie w tych roztropnych i mądrych, nie w oklaskiwanych i cenionych, ale w zwyczajnych ludziach pokornego serca. I tylko człowiek szczery, autentycznie prostego serca jest w stanie przyjąć Boże Objawienie. Tylko takiemu Jezus objawi Ojca, pozwoli mu poznać, kim jest Ojciec, czyli wprowadzi go w tajemnicę Trójcy Świętej. Wielka to obietnica i szansa fascynującej przygody, której etapami są przyjaźń z Jezusem, Jego pomoc, pokrzepienie i ukojenie w utrudzeniach życiowych, wreszcie przejście do Domu Ojca, gdzie jest mieszkań wiele przygotowanych nam od założenia świata. Ale Królestwo Boże dostępne jest dla tych, którzy w jakiś sposób zdołali upodobnić się do Jezusa. Uczyli się od Niego, który jest cichy i pokorny sercem, i nie stracili Go z oczu, ilekroć był głodny i spragniony, samotny, chory, uwięziony czy potrzebujący pomocy. Całe chrześcijańskie powołanie jest wezwaniem do uwielbienia Boga i miłości bliźniego, i to takiej miłości, jakiej wzór zostawił nam Jezus. Wiara jest darem, łaską – powie nam teologia, którą można przyjąć lub pominąć i odrzucić. Przyjęcie daru staje się szansą wejścia w nową rzeczywistość, jakże często nieznaną, może zadziwiającą bogactwem nowych tajemnic, ale i wymagań. Wiara wiele wyjaśnia. Pobudza rozum i wolę. Uruchamia i poszerza ludzką miłość, ale i rodzi jeszcze więcej pytań. Jednakże sprawia, że w szukaniu odpowiedzi człowiek już nigdy nie jest sam. Jednym z tych ważnych i trudnych pytań jest pytanie o cel życia ludzkiego, o życie po śmierci, o transcendencję, nadprzyrodzoność. Odpowiedzi najchętniej szukamy u samego Jezusa. Odpowiedzią jest Jego śmierć i zmartwychwstanie. Ale czy zawsze łatwo jest przyjąć jego wyjaśnienia, zwłaszcza kiedy łączą się z wymaganiami? Tymczasem każde nowe życie i każda śmierć stawia nas przed perspektywą nowości i potrzeby otwarcia się, wejścia w tajemnicę, która zaledwie się przed nami uchyla. Ojciec Święty Franciszek w czasie tegorocznej homilii w Wigilię Paschalną, rozważając reakcję Niebios oraz apostołów na śmierć oraz zmartwychwstanie Jezusa, zauważył: „nowość często budzi w nas lęk, także nowość, którą przynosi nam Bóg. Nowość, jakiej Bóg od nas oczekuje. Jesteśmy jak apostołowie z Ewangelii i często wolimy się trzymać naszych pewności. Zatrzymać się przy grobie z myślą o zmarłym, który ostatecznie żyje jedynie w pamięci historii. Boimy się niespodzianek Boga. On zawsze nas zaskakuje. Nie zamykajmy się jednak na nowość, którą Bóg pragnie wnieść w nasze życie”. Spróbujmy zatem także na nasze życie i naszą śmierć spojrzeć nowym wzrokiem. Spójrzmy też na śmierć naszych bliskich w nowy sposób. Bo śmierć otwiera nowy etap w historii człowieka, każdego człowieka. Widzieliśmy to i ciągle jesteśmy świadkami, jak żyje błogosławiony Jan Paweł II nowym życiem po swojej ziemskiej śmierci, a dziś widzimy, jak w to nowe życie wchodzi przyjaciel naszego błogosławionego Papieża śp. ks. kard. Stanisław Nagy. Jan Paweł II wśród wielu darów miał i ten, że wyzwalał przyjaźń, i to taką, która mobilizowała do wysiłku na rzecz dobra, która wiązała z nim nowymi więzami we wspólnym trudzie na rzecz prawdy i w walce o wierność wartościom. W ten sposób wokół naszego Papieża gromadziło się wielu przyjaciół świeckich i duchownych. Ale przyjaźń ze śp. kardynałem Nagy, podobnie jak z ks. prof. Tadeuszem Styczniem, była mu potrzebna znacznie głębiej i mocniej, bo bez niej jego pontyfikat byłby inny, uboższy. Kim zatem był, według ludzkiego spojrzenia, śp. ks. prof. Stanisław Nagy? Urodził się 92 lata temu w Bieruniu Starym, w śląskiej, górniczej rodzinie. Był najmłodszy z sześciorga rodzeństwa. Jego matka zmarła, gdy miał cztery lata, ale atmosfera tej śląskiej rodziny była zawsze wrażliwa na to, co katolickie i polskie. Jego ojciec i bliscy brali udział w powstaniach, walcząc o przynależność Górnego Śląska do Polski. To była atmosfera, którą oddychał, to była szkoła jego życia. Kardynał Stanisław Nagy to wybitna postać Kościoła w Polsce. Należy do pokolenia, które niosło w sobie kilka epok. Ich młodzieńcze ideały egzaminował i hartował ciężki okres II wojny światowej, a każda wojna jest wymierzona przeciwko człowiekowi i dlatego staje się okresem deptania praw ludzkich i Bożych. Nigdy nie jest łatwo przechodzić suchą nogą po zaminowanych bagnach nienawiści. Po okresie nazizmu przyszedł na naszą Ojczyznę czas zafałszowania komunistycznego i kolejne zmagania o wolność, prawdę, sprawiedliwość. Młody Stanisław Nagy, podobnie jak jego starszy brat Franciszek, wstąpił do Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego w Krakowie i tu 8 lipca 1945 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk ks. bp. Stanisława Rosponda. Z Krakowem pozostał związany do końca życia. Mimo że wkrótce miał rozpocząć studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie uzyskał wszystkie możliwe stopnie naukowe. Stosunkowo wcześnie jak na tamte warunki – bo w roku 1968 – uzyskał tytuł docenta, czyli samodzielnego pracownika naukowego, co w czasach dozowanej wobec Kościoła katolickiego i jego katolickiej uczelni wolności nie było proste ani łatwe. Ksiądz profesor Nagy reprezentował sobą poważny warsztat naukowy. I był – jak wspominają jego uczniowie – nauczycielem i mistrzem solidnym, ale i wymagającym. Wiedział bowiem, że racjonalna troska o fundamenty wiary jest dla każdej religii sprawą pierwszorzędnego znaczenia. Wiedział też, że rozum i wiara nie sprzeciwiają się sobie, ale wspierają wzajemnie, wyrastając z jednego źródła prawdy: tej przyrodzonej, sprawdzalnej umysłem myślącego człowieka i tej wiecznej, nadprzyrodzonej, której źródłem jest Bóg. To przecież Pan Jezus powiedział o sobie, że jest „Prawdą, Drogą i Życiem”. Miłość do prawdy dodawała kolejne motywy ku jej obronie, a nawet pomagała w promocji licznych szkół powoływanych do istnienia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Szkoły teologicznej, w której służył ks. kard. Stanisław Nagy, a i szkoły filozoficznej, której jednym z wybitnych przedstawicieli był ks. Karol Wojtyła, z którym już w tamtych czasach nawiązał bliski, przyjazny kontakt. Profesorowie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Akademii Teologicznej w Warszawie z tamtych lat to nie tylko wybitni naukowcy, ale jakże często giganci ducha, którzy nie tylko ratowali Kościół w Polsce przed zepchnięciem go na margines życia intelektualnego i kulturalnego. Ale przez solidny warsztat pracy sprawili, że wykształcenie duchowieństwa w Polsce, a potem – odkąd stało się to możliwe – także wykształcenie katolickiego laikatu nie ustępowało innym krajom wolnego świata, często je nawet dystansując. Z wdzięcznością i w duchu wierności prawdzie trzeba dziś o tym powiedzieć, żegnając jednego z tych wybitnych ludzi nauki Kościoła katolickiego: ci ludzie mieli odwagę nie pytać o to, o czym wszyscy mówią, ale o to, o czym milczą. W oparciu o Ewangelię tworzyli hierarchię wartości i konsekwentnie przez całe życie jej bronili. Tajemnicą ich oddziaływania było to, że w sprawach wiary nie tylko wiedzieli, ale tą wiarą żyli, dzielili się nią i dawali świadectwo, że Jezusa spotkali osobiście i spotykali nieustannie na różnych drogach swego życia. Przejście na emeryturę nie osłabiło woli życia i działania księdza profesora kardynała Stanisława Nagy, a nominacja biskupia i kardynalska dodała jeszcze rumieńców jego woli życia i pracy dla Kościoła, za który poczuł się teraz w nowy sposób odpowiedzialny. Póki zdrowie pozwalało, brał udział w Konferencjach Episkopatu, zabierał głos, dając świadectwo swojej wrażliwości. Ciągle szukał sposobu życia i nie ustawał w aktywności, nawet gdy to życie było już utrudnione i prawie niemożliwe: pisał, wygłaszał referaty, pokazywał się z coraz ciekawszej strony, jakby niósł w sobie tajemnice, wiedzę głębszą o życiu, tym, co dobre i złe, co niebezpieczne dla Kościoła i Narodu. Całym sercem angażował się w aktualne wydarzenia i dlatego z niepokojem o szeroką wolność środków przekazu bronił Radia Maryja i Telewizji Trwam. Korzystał z każdej okazji, aby docenić wartość ich posługi. Wiedział, czuł to całym sobą, że prawdziwe współczesne zderzenie cywilizacji nie nastąpi między Wschodem a Zachodem, ale między Zachodem i Postzachodem, czyli wewnątrz samego Zachodu, czego jesteśmy przecież świadkami na co dzień. Ksiądz kardynał Nagy nie bał się tej sytuacji, ale wiedział, że trzeba budzić zdrowe siły drzemiące w ludziach i Narodzie. Może warto przypomnieć sobie przynajmniej niektóre z jego ostatnich myśli pisanych z niepokojem o los Kościoła, któremu służył całym sercem, i o los Narodu, którego życie, jak każdy Polak, nosił w sobie. W wywiadzie z marca zeszłego roku mówił: „Śledząc sytuację w Polsce, pragnę podkreślić dwie zasadnicze sprawy, ogromnie ważne dla przebudzenia się katolików w Polsce. Po pierwsze, każdy z nas musi solidnie znać swoją wiarę, znać chrześcijaństwo (…) poznać, co mówi Kościół, co mówi do nas Ojciec Święty, (…) a mówi o nowej ewangelizacji, bo myśmy stracili starą wiarę! (…) Miłość do Ojczyzny dla nas, Polaków, to przez wieki było coś bardzo ważnego. Patriotyzmowi też zawsze przewodził Kościół, który go uczył i osłaniał, będąc zawsze z Narodem”. Niepokoił się o katechezę w szkole i próby spychania jej na margines nauczania dzieci i młodzieży. Mówił: „Wychowanie religijne to jeden z najbardziej istotnych obowiązków rodziny i jej przedłużenia, tj. szkoły. (…) Jeszcze za Polski sanacyjnej komuniści robili wszystko, ażeby to wychowanie katolickie zostało podminowane. Kiedy przyszła komuna, to pierwszą rzeczą było wyrzucenie konkordatu, zdeptanie prawa do ochrony życia i wyrugowanie katechezy ze szkoły”. Dziękujemy dziś Panu Bogu za piękne kapłaństwo śp. ks. kard. Stanisława Nagy. Kapłaństwo wypełniane codzienną troską o uświęcenie świata, modlitwą uwielbienia Boga i wynagradzania za zło i grzech ludzi. Było też troską o przyjście Królestwa Bożego do ludzkich serc, walką o prawo Boga do obecności w życiu ludzi i całych społeczności. Ale nasz profesor jako teolog fundamentalny z pewnością by dodał, że kapłaństwo to także udział w funkcji proroczej Chrystusa. A prorocy zawsze są potrzebni, aby przypominali nam prawdy, o których wolelibyśmy raczej zapomnieć, aby mówili, jak wyglądają dzisiejsze sprawy, o których wolelibyśmy nie mówić, których nie widzimy i nie słyszymy. Dziękujemy Ci, Księże Kardynale Stanisławie, za to, że pokazałeś pełne piękno kapłaństwa służebnego, przydatnego Bogu i ludziom. I z całą ufnością polecamy Cię Miłosiernemu Jezusowi, który niech przyjmie Cię do swojej chwały i niech On sam będzie Nagrodą za Twoje godne i piękne życie. Amen.
Cześć Łobuzy ! :) Dzisiaj przychodzę do Was z wczorajszych postem. Niedziela zleciała mi bardzo szybko, ale też całkiem przyjemnie. Wstałam wczoraj przed 10 (miałam jechać z dziadkiem na takt rowerowy, ale za późno się położyłam i nie dałabym rady wstać tak wcześnie) Pokręciłam się po pokoju, włączyłam ulubioną muzykę, popisałam chwilę z Magdą.
Adoracja Najświętszego Sakramentu – uwielbienie za dar jedności Adoracja Najświętszego Sakramentu – uwielbienie za dar męstwa Adoracja Najświętszego Sakramentu – uwielbienie za dar życia Adoracja Najświętszego Sakramentu – uwielbienie za dar służby Adoracja Najświętszego Sakramentu – uwielbienie za dar posłuszeństwa Adoracja Najświętszego Sakramentu – uwielbienie za dar miłości _____________________________________________________________ Panie mój! O Ty, który jesteś moją Miłością! Pragnę powiedzieć Ci, Jezu, że choć moje czyny i słowa, moje myśli niekoniecznie świadczą o tym, to jednak w głębi mego serca jest miłość – miłość do Ciebie. Pragnę Cię przepraszać, Boże, za te wielkie zranienia, jakie czyniłem w Twoim Sercu. Pragnę Cię przepraszać za to, że zadawałem Ci ból swoim zwątpieniem, swoją pychą, nieposłuszeństwem. Przepraszam Cię, że zadawałem Ci cierpienie swoimi wątpliwościami. Wybacz mi, Jezu! Myślałem o sobie, nie myślałem wtedy o Tobie. Zamęt, jaki powstał, pochłonął mnie, a ja dałem się ponieść. A Ty tak bardzo miłujesz mnie, tak wielką miłością otaczasz mnie, że w swej delikatności nie robiłeś mi wyrzutów, ale pomagałeś zrozumieć mi mój błąd i cały czas zapewniałeś o tym, że czuwasz i kochasz. Wybacz mi, Jezu! Pragnąłbym objąć Ciebie moim sercem, aby powiedzieć o mojej miłości, ale wobec tego, co się wydarzyło uświadomiłem sobie jeszcze bardziej, jak marną jest moja miłość. Nic nie znaczy, bo ważniejszy jestem ja dla siebie samego. Wybacz mi, Jezu! *** Dziękuję Ci, Jezu, za Twoją niepojętą miłość. Za to, że nie zrażasz się moimi upadkami, że nie zrażasz się moim zniechęceniem i odrzucaniem Twojej miłości. Ale Ty jesteś wierny, wierny w swojej miłości. Cały czas kochasz. Pragnąłbym, Jezu, tak jak pouczasz, przebaczyć i kochać wszystkich. Chciałbym puścić w niepamięć wszystko to, co dotknęło boleśnie mojego serca. Chciałbym kochać tak, jak Ty kochasz mnie. Chciałbym tak kochać wszystkich wokół. Znasz mnie jednak, Jezu, Ty dobrze wiesz, jaki jestem i jak słabe jest moje serce. Dlatego te wszystkie zranienia, wszystko, co w moim sercu, powierzam Tobie, prosząc o pośrednictwo Twoją Matkę, Maryję. Niech Jej Niepokalane Serce będzie mi pomocą i ratunkiem w powierzeniu Tobie wszystkiego. I proszę Ciebie, poprzez to zawierzenie Maryi, abyś Ty we mnie kochał wszystkie dusze. Daję Ci moje oczy, abyś Ty moimi oczami patrzył z miłością na wszystkich. Daję Ci moje serce, abyś kochał i przyjmował każdego. Daję Ci moje usta, abyś mówił same słowa miłości. Daję Ci całego siebie, abyś mnie przemienił w Siebie, abyś Ty żył we mnie. Ja nic nie potrafię uczynić, nawet kroku do przodu, aby być miłością, aby kochać prawdziwie. Jednak ufam, że Ty możesz to wszystko uczynić. I tylko Ty. Proszę więc, Jezu, przemień mnie w Siebie. Przemień mnie w miłość. *** Dziękuję Ci, Jezu, że gościsz w moim sercu. Przyszedłeś i jesteś. To Dar największy, niepojęty. Nie patrzysz na moją małość, na moje słabości, tylko przychodzisz z miłością, aby mnie odradzać. Aby dać mi nowe życie. Dziękuję Ci, Jezu, bo w Tobie jest moc, aby powstawać, aby iść, aby kochać, aby wierzyć, aby ufać, aby trwać. Skoro Ty jesteś we mnie, wszystko to jest we mnie. Cała Twoja miłość, której nie pojmuję, której nie jestem w stanie objąć, zrozumieć, a jednak cała Twoja miłość jest we mnie. Wypełnia moje serce. Proszę Ciebie, Duchu Święty! Pragnę zniknąć, aby pozostała tylko miłość. Chcę kochać. Chcę kochać Boga miłością doskonałą, największą. Chcę też kochać wszystkie dusze. Chcę kochać każdą osobę, którą znam – każdą osobę ze wspólnoty, każdą bliską mi osobę, z rodziny, chcę kochać wszystkich znajomych. Chcę kochać każdą duszę – wszystkie, na całym świecie. Twoja miłość jest nieskończona. Wiem, że jeżeli zechcesz, będę kochać każdą duszę miłością nieskończoną. A im bardziej będę kochać, im więcej dusz będę kochać, tym Twoja miłość w moim sercu będzie jeszcze wzrastać. Szczególną miłością obejmuję teraz naszą wspólnotę. Szczególną miłością obejmuję kapłana – kierownika duchowego tej wspólnoty, którego dałeś nam i który jest dla nas żywym odbiciem Twoim, Boże. Szczególną miłością obejmuję wszystkie osoby, które angażują się więcej i pragną, aby Twoja miłość została poznana na całym świecie. Miłością moją, która ufam jest miłością daną przez Ciebie, obejmuję wszystkie dusze w naszej wspólnocie; wszystkie, które pobłądziły i wszystkie, które trwały wiernie. Wszystkie. Wszystkich nas przedstawiam Ci, Boże i ufam, że Ty walczyć będziesz z grzechem, z szatanem. A nasze dusze podniesiesz coraz wyżej i staną się orędownikami Twojej miłości. Ufam, że Ty pokonasz wszystkie nasze słabości i Sam, Sam będziesz to Dzieło prowadził. Ty jesteś na czele. Ty wszystko wiesz. I tylko Ty. Dziękuję Ci, Boże, za Twoją miłość, która rozlewa się w naszych sercach. Dotyka je i przemienia. Za miłość, która wybacza. Za miłość, która wydobywa dobro z każdego z nas. Dziękuję Ci, Boże. *** Dziękuję Ci, Jezu, za to ciągłe uświadamianie, że kochasz każdego z nas, że każdy jest dzieckiem w Twoich oczach i to dzieckiem umiłowanym. Jakkolwiek byśmy się poróżnili między sobą, Ty każdego z nas kochasz. Dlatego proszę Ciebie, abyś cały czas pilnował mego serca, bo ja chcę kochać. Pilnuj mojej duszy, aby zajmowała się tylko miłością. Weź w swoje władanie mój umysł, aby tylko myślał o Tobie. Cały się poddaję Tobie, Boże, i ufam, że teraz, kiedy jesteś we mnie w tak cudownej postaci eucharystycznej – żywy, prawdziwy Bóg – teraz Ty będziesz wszystko czynił we mnie. A ja postaram się Ci nie przeszkadzać. Bądź uwielbiony, Boże, w Twej niesłychanej miłości! W niepojętej dobroci! Bądź uwielbiony, w Twojej wyrozumiałości! Bądź uwielbiony w Twoim miłosierdziu! Uwielbiam Ciebie, Panie! Dziękuję Ci za wszystko. Bądź uwielbiony, Boże! Proszę, niech spocznie na mnie Twoja dłoń. Niech będzie nade mną Twoje błogosławieństwo. Ciągłe! Nieustanne! _______________________________ Dziękuję Ci, Boże, że przyszedłeś do mojego serca. Ty Wielki, Wszechmocny Bóg, tak bardzo zniżyłeś się do mnie. Przyjąłeś postać tak niepozorną i przyszedłeś do mojego serca. W tej maleńkiej Hostii cały Bóg, z całą swoją mocą, Majestatem, pięknem. Dziękuję Ci, Boże! Jak bardzo musiałeś umiłować dusze, jak bardzo musiałeś umiłować każdego człowieka, skoro zdecydowałeś się na to, aby pozostać na ołtarzach świata, aby oddać się w ręce kapłanów. Skoro pozwoliłeś, aby człowiek czynił z Tobą, co zechce, nieświadomy tak naprawdę w pełni, Kim jesteś, nieświadomy tego, że w dłoniach trzyma Stwórcę świata, swojego Pana i Króla. Dziękuję Ci, Jezu, za to, że przyszedłeś do mojego serca. Pragnąłbym, Jezu, przyjąć Ciebie po królewsku. Pragnąłbym uczcić Ciebie tak, jak tego jesteś godzien. Pragnąłbym oddać Ci chwałę, uwielbić Ciebie. A ja zamiast czynić tak, witam Ciebie sercem ściśniętym, zbolałym. I nie potrafię, Boże, należycie Ciebie uczcić, uwielbić, oddać Tobie chwałę. Moja słabość jest tak wielka, że nawet Twoja obecność, Panie, nie powoduje mojego uniesienia, uwielbienia. Proszę, pochyl się nad moją małością. Pochyl się nad moją słabością. Pochyl się nade mną, Panie. Weź w swoje ręce moje serce, napełnij je pokojem, umocnij i rozgrzej, aby z wielką radością uwielbiało swojego Boga. Aby z wielką radością dziękowało Tobie za Twoją obecność. Proszę, skoro już tak bardzo zniżyłeś się do mnie, ze swej nieskończoności w moją nicość, to proszę uzdrów moje serce, aby mogło na nowo rozkwitnąć, rozwijać się, owocować, przynosząc Tobie radość. Aby mogło służyć Tobie, przyprowadzać do Ciebie inne dusze. Aby mogło uczestniczyć w Twoim dziele – dziele ratowania dusz. O mój, Jezu! Jakże jesteś dobry. Ty nie tylko pozwalasz dotknąć skraju Twego płaszcza, Ty Sam przychodzisz do mojego serca. Uzdrawiasz je i wskrzeszasz. Sam osobiście przychodzisz do takiej małej duszy, nic nie znaczącej. Jesteś Miłością i każda dusza jest Ci droga. Każdą miłujesz, o każdą się troszczysz, z powodu każdej cierpisz, dla każdej przygotowałeś mieszkanie w Niebie. A jednak zadziwiam się, bo kimże ja jestem, aby Sam Stwórca świata przychodził do mnie i pocieszał mnie. Pochylał się nade mną, uzdrawiał. Dziękuję Ci, Jezu, za to, co czynisz z moim sercem. Dziękuję Ci za to, co czynisz z innymi duszami. Za to, co czynisz z naszą wspólnotą. Za wszystko Ci dziękuję, Jezu. Pragnę tak, jak potrafię uwielbiać Ciebie, wysławiać Ciebie. Bądź uwielbiony, Boże! *** Dziękuję Ci, Jezu, za to, że jesteś. Tak bardzo chciałbym, abyś ze swoją mocą pozostał już w naszych sercach na zawsze. Abyś sprawił, że żyć będziemy w Twoim pokoju, że kochać będziemy Twoją miłością. Tak bardzo chciałbym nieustannie poruszać się w Tobie, oddychać Tobą, ciągle się w Ciebie wpatrywać, ciągle Ciebie widzieć. Och, proszę, niech to spotkanie, to Twoje przyjście do nas będzie cały czas w nas. Niech cały czas będzie naszą mocą. Niech pobudza nas do wielkiej wiary, do wielkiej ufności, do wielkiej miłości. Tak bardzo chciałbym powiedzieć, Jezu: Pozostań! Choć wiem, że to doświadczenie Twojej obecności nie może trwać nieustannie. Nic byśmy nie mogli czynić, bo ciągle byśmy się radowali Tobą, Ciebie wielbili. A przecież Ty posyłasz nas, dajesz różne obowiązki, chcesz, abyśmy szli. Proszę więc, aby spoczęło na nas Twoje błogosławieństwo, które utrwali w nas Twoją obecność, tak, byśmy ją wzięli ze sobą i nigdy już nie ulegali temu, co zewnętrzne. Abyśmy byli mocni i nie poddawali się temu, co zewnętrzne. Aby wróg tego świata nas nie dotykał, nie ranił. Proszę Ciebie, Jezu, pobłogosław nas. _____________________________________ Dziękuję Ci, Jezu! Żadne słowa nie są w stanie wyrazić wdzięczności Tobie za to, że przychodzisz do duszy. Jeśli pomyślę o tym, Kim Ty jesteś, gdy zdam sobie sprawę z tego, jak bardzo nikim jestem ja i jak Ciebie traktuję, to nie mogę wyjść z zadziwienia, że Ty przychodzisz do mnie. Nie mogę wyjść z zadziwienia, Boże, że pozostałeś z nami, jesteś na Ołtarzu. Nie mogę wyjść z zadziwienia, że udzielasz kapłanom takiej niezwykłej godności, uświęcając ich ręce, serce, przemieniając ich w Siebie, poprzez ich usta wypowiadając słowa Konsekracji chleba i wina. Nie mogę wyjść z podziwu, że zwykłym ludziom, jakimi są przecież kapłani, pozwalasz się brać w ręce, mogą czynić z Tobą, co chcą. Pozwalasz się umieszczać w różnych monstrancjach i pozwalasz się wystawiać na ołtarzach w kaplicach i kościołach świata, aby człowiek mógł podejść blisko i być przy Tobie. A przecież jesteśmy tak słabi i nie potrafimy zrozumieć tego, co czynisz, wielkości tego i łask, którymi nas obdarzasz. Jakże często Ciebie obrażamy naszą postawą, naszymi sercami. Ale Ty nie rezygnujesz, Ty się nie obrażasz na nas. Nie czujesz się urażony. Jesteś, trwasz. Jesteś wierny miłości swojej do nas. Dziękuję Ci, Jezu! Ty dopuszczasz do swoich tajemnic ludzi tak małych i tak nieznaczących nic. Udzielasz swego życia każdemu z nas – życia Boskiego. Panie mój! Tego już pojąć nie potrafię – Twoje życie we mnie. Tak wielka łaska, tak wielkie wyróżnienie, tak niezwykłe obdarowanie. Pragnę Ci dziękować, Boże! Pragnę Cię uwielbić i oddać się Tobie, Panie, z wdzięczności za to, co czynisz Ty wobec mnie. Zdaję sobie sprawę, że mój dar jest niczym wobec Twojego. Ale cóż innego mogę Ci dać? Wszystko do Ciebie należy, wszystko Ty sam stworzyłeś. Ponieważ uczyniłeś mnie wolnym, daję Ci siebie. Weź mnie, moje serce, moje życie. Niech to będzie moja wdzięczność, moja miłość do Ciebie i moje uwielbienie. Dałeś mi, Panie, dzisiaj zobaczyć pychę w sobie samym. Dałeś mi też zrozumienie, jak straszną jest pycha, jak straszne i groźne przynosi konsekwencje. Zobaczyłem, jak bardzo Ciebie człowiek obraża pychą. Nie chcę, Boże, już nigdy w życiu obrazić Ciebie. Nie chcę, Panie, stawiać siebie w centrum, a Ciebie spychać na dalszy plan. Nie chcę, Boże, brać odpowiedzialności za tysiące dusz, które poprzez grzech pychy nie otrzymują tych łask, które mogłyby otrzymać. Oddaję Ci, Boże, samego siebie. Oddaję Ci moją wolność, moją wolę Ci oddaję. Moje pragnienia Ci oddaję, myśli. Boże, wszystko Ci oddaję. Ty bądź Panem moim. Ty mną władaj i Ty mnie prowadź. Nie chcę, Panie, już nigdy więcej tak Ciebie ranić. Pragnę również przepraszać Ciebie za innych, którzy zasmucają Twoje Serce, odrzucają Twoją miłość, żyjąc w pysze zamykają się na Twoją łaskę. To przecież Twoje umiłowane dzieci, nieświadome tego, czym jest ten grzech – pycha. Pragnę Ciebie prosić za nimi. Skoro mnie, najmniejszej z nich, udzieliłeś tej łaski zobaczenia, zrozumienia, to ufam, że tym bardziej tym wszystkim duszom, które tak kochasz i które są tak drogie Twemu Sercu, również udzielisz jeszcze większej łaski, jeszcze większych błogosławieństw, aby mogły zobaczyć prawdę i w tej prawdzie stanąć, aby mogły odzyskać bliskość z Tobą. Aby mogły widzieć i słyszeć, trwać w Twojej obecności. Chcę też Ciebie przepraszać za te dusze, które przez naszą pychę odeszły, nie usłyszały Dobrej Nowiny, a mogły ją usłyszeć, gdyby nie grzech pychy w naszych sercach. Ufam, Panie, że jeszcze nic straconego, bo przecież kochasz i zawsze do końca walczysz o każdą duszę. Więc proszę Cię za wszystkie, aby poznały Twoją miłość, aby zachwyciły się Twoją miłością i żeby poszły za nią. Tylko tyle, Panie, a Ty wiesz, że to wystarczy. Proszę Ciebie, Jezu. Chcę Ciebie, Jezu, jeszcze przeprosić za to, że jestem, jak ci Żydzi, którzy Ciebie niby znali, bo pochodzili z tej samej miejscowości, bo niektórzy się z Tobą razem wychowywali i wzrastali lub też patrzyli, jak rośniesz. Przepraszam za tak wiele wątpliwości w moim sercu. Przepraszam, że choć dajesz tak wiele łask, że choć dokonujesz w naszej wspólnocie tylu cudów, tak wielu znaków byliśmy świadkami, a my wątpimy, nie wierzymy, wpadamy w zmieszanie, ulegamy lękowi. Szukamy dróg wyjścia nie tam, gdzie powinniśmy. Proszę, abyś nie odchodził. Ufam, że Twoja łaska jest tak wielka, iż umocnisz nasze serca, aby przyjęły w pełni te wszystkie łaski, które nam dajesz. Wierzę, że otworzysz nasze oczy i uszy, abyśmy wierzyli, abyśmy się zachwycali i Tobie dziękowali, Ciebie wielbili w tym wszystkim, czego doznawaliśmy i co jeszcze będziemy doznawać. Przepraszam Cię, Jezu, za nasze niedowierzanie. Proszę, wybacz nam. Pragniemy Ciebie słuchać. Pragniemy się w Ciebie wpatrywać. Pragniemy iść za Tobą, ale i potrzebujemy Ciebie, Twojego Ducha, aby nas prowadził. Pozostań z nami, Jezu. Dziękuję Ci, Jezu! Ty dajesz światło, Ty dajesz usposobienie serca i Ty przynosisz słowa modlitwy. Ty wszystko czynisz. Wszystko czynisz! Niczego nie czynię sam, wszystko czynisz Ty. Obdarzasz tak wielką miłością, przebaczasz wszystko, przywracasz znowu do swoich łask i jeszcze z większą obfitością udzielasz wszelkiego dobra. Chcę Ci podziękować i wiem, że Twój Duch mnie będzie wspierać, abym mógł to czynić, abym mógł Ci śpiewać. Wszystko czynisz Ty, niczego nie czynię ja. O, jakże pragnę, Boże, uwielbiać Ciebie całym sercem. Prosimy, pobłogosław nas, Jezu. ______________________________________ Mój Jezu! Patrzę na Ciebie ukrytego w tej małej Hostii i uświadamiam sobie, że w Niej jesteś cały ze swoją mocą. Cały, królujący, władający całym światem, który zresztą sam stworzyłeś. Mogę klęczeć przy Tobie tak blisko na wyciągniecie ręki, przed Królem Wszechświata. Niezwykłe jest to, że ukrywasz się oczom ludzkim, chociaż ukazujesz się sercom otwartym. Pragnę, Jezu, pragnę Ciebie adorować, oddać Ci najgłębszy pokłon, uwielbić Ciebie, oddać Tobie cześć. Bo Ty jesteś Królem. Królem, który przyszedł tutaj, do nas, do zwykłych ludzi, bardzo słabych, do tych, którzy nic nie znaczą w oczach ludzkich. A jednak Ty przyszedłeś. Bądź uwielbiony, Jezu, w naszych sercach! Bądź uwielbiony w naszych myślach, w naszych uczuciach, w naszych pragnieniach! Bądź uwielbiony, Jezu! *** Skoro, Jezu, przyjąłem Ciebie w Komunii świętej, to znaczy, że jesteś we mnie. Tak, jak widzę Ciebie na Ołtarzu w Hostii, tak jak widzę Ciebie często wystawionego w monstrancji, tak jesteś we mnie i mnie sobie czynisz niczym monstrancję. Panie mój! To jest niezwykłe. Ponieważ wychodząc, idę przecież z Tobą. I niosę Ciebie. To nic, że nie widać Ciebie tak, jak widać Ciebie w monstrancji, ale tak samo Ciebie posiadam. I jeszcze bardziej, bowiem z monstrancją nie jednoczysz się, a ze mną jednoczysz się w sposób niebywały. Przenikasz mnie całego – i moje ciało, moją duszę i ducha. Przebóstwiasz. A więc jestem kimś więcej, nie tylko chodzącą monstrancją. O, Panie! To jest niezwykłe. We mnie jesteś, a więc Ty, który jesteś Mocą sprawiasz, że we mnie jest Twoja moc. I Ty, który jesteś Miłością sprawiasz, że we mnie jest Twoja miłość. Ty, który jesteś Życiem sprawiasz, że we mnie jest Twoje życie, Twoja świętość, czystość i doskonałość. Kimże jestem, Boże, że czynisz coś tak niezwykłego, tak wielkiego? Ja, jak ta zimna monstrancja, nie uczyniłem nic. Nawet nie jestem ze szlachetnego kruszcu, a Ty przebóstwiasz mnie. Jakże Cię uwielbię? Jak Ci podziękuję? Nie mam nic. Od siebie nic nie mam, czym mógłbym wyrazić wdzięczność i Ciebie uwielbić. Bo nawet wtedy, gdy wypowiadam słowa modlitwy, wtedy, gdy śpiewam Tobie, czyni to Twój Duch, który mnie do tego uzdalnia. Jak Ci podziękuję? Jak Ciebie uwielbię? O, Boże mój! Bądź uwielbiony! Bądź uwielbiony w moim sercu! *** Jezu, który jesteś w moim sercu, sprawiasz, że widzę w moim sercu to, co jest w Tobie. Widzę Twoją troskę i widzę Twoją prośbę o modlitwę za kapłanów, którzy mają styczność z naszą wspólnotą. Pragnę zanurzyć ich w Twojej miłości, prosić o Twego Ducha, o otwartość serca na Twoje prowadzenie, na Twoje pouczenia, o zachwyt ich serc nad Twoją miłością. Pragnę Cię prosić o przemianę serc kapłanów tak, aby zobaczyli, jak przepiękną jest droga, którą prowadzisz tę wspólnotę, aby zobaczyli, jak przepiękną jest maleńka droga miłości, jaki ma niezwykły, głęboki sens. Aby zobaczyli, że jest to droga, która potrzebna jest Kościołowi właśnie w tych czasach. Z wiarą zanurzam tych kapłanów w Tobie, Boże, w Sercu Twoim, w Twojej miłości, ufając, że Ty możesz przemienić ich serca i poprowadzić niezwykłą drogą miłości. Możesz sprawić, że przemienią się w orędowników Twojej miłości i będą współpracować w tym dziele. Wierzę i ufam, że inne serca w naszej wspólnocie, które tak sprzeciwiały się Twojej woli, nie rozumiejąc i nie widząc w tym prawdy o sobie samych, dotknięte Twoją mocą, Twoją miłością poprzez kapłanów, poprzez inne osoby, poprzez działanie bezpośrednio Twojej łaski, również staną się głosicielami Orędzia miłości. Wszystkie te osoby – świeckie, konsekrowane Tobie – oddaję Ci, Boże, ponieważ nie chcę, aby w najmniejszej części stały się moją własnością – własnością moich myśli czy pragnień, niczego. Oddaję je Tobie, ufając, że Ty będąc ich Panem i Bogiem, miłując ich ogromną miłością, pragnąc tylko dobra dla nich, poprowadzisz ich, tak jak tylko Ty chcesz i tak jak tylko Ty prowadzisz. Ja zaś po prostu będę się za nich modlić, ofiarowując Tobie w ich intencji moje czyny, moje myśli, moje cierpienia, moje radości, jednak sobie nic nie przypisując, a oddając wszystko Tobie, całą chwałę, całą wielkość, całą moc. Bo wiem, że gdybym choć odrobinę w swoim sercu miał jakiejś satysfakcji czy poczucia, że coś zrobiłem, umniejszam przypływ łaski do ich serc. Dziękuję Ci, Boże, za to, czego w nich dokonujesz. I dziękuję Ci za wiarę, którą mi dajesz. Bądź uwielbiony, Boże! *** Zadziwiasz mnie, Panie, działaniem swoim w naszych sercach. Zadziwiasz mnie wszystkim, czego dokonujesz. Pragnę dziękować Ci i uwielbiać Ciebie. Pragnę Ci śpiewać, aby moje serce, choć tak słabe i do niczego nie zdolne, chociaż trochę mogło Ciebie uwielbić, wywyższyć, mogło Ciebie wysławiać. Bądź uwielbiony, Boże! *** Dziękuję Ci, Boże, za wszystko. Nawet trudno jest wyrazić za co, bo nie da się wszystko ująć, wszystko wypowiedzieć. Po prostu Ci dziękuję. Ty znasz mnie, bardzo dobrze mnie znasz, proszę więc, abyś mnie umacniał nieustannie, abym mógł wierzyć w to wszystko, co obiecujesz. I abym mógł Ci służyć, być Tobie wiernym we wszystkim, posłusznym we wszystkim. Umacniaj mnie, abym Ci służył pokornie. Tak bardzo Cię proszę. Proszę Cię, Jezu, pobłogosław nas. _____________________________________ O, Jezu, który jesteś moją Miłością! Dziękuję Ci za to, że znowu przyszedłeś do mojego serca; za to, że nie zniechęcasz się; że nie ma w Tobie zmęczenia. Ty stale, stale nawiedzasz dusze. I stale z tym samym zapałem, z tą samą miłością pragniesz duszę objąć, przygarnąć, wypełnić. Pragniesz napełnić duszę swoim pokojem, swoją miłością. Pragniesz uczynić ją szczęśliwą. Jak to dobrze, Jezu, że Ty się nie zmieniasz. Jak to dobrze, że Twoja miłość nie zależy od kaprysów, od nastrojów, tak ,jak to jest u człowieka. Ufam, Jezu, że kiedyś napełniony Twoją miłością pozostanę już wierny, niezmienny w miłości do Ciebie. Bo teraz, Panie, teraz słabości są mocniejsze ode mnie. Moje serce targane jest różnymi uczuciami, jakże często emocje biorą górę nad rozsądkiem. I chociaż tak często zapewniam Ciebie o mojej miłości i o tym, że już będę trwał przy Tobie, wystarczy jakieś zdarzenie, niewielkie, a z moich obietnic nie pozostaje już nic. Dlatego dziękuję Ci, że Ty jesteś niezmienny, stały w swojej miłości, miłości nieskończonej. Dziękuję Ci, że przychodząc do mojego serca właśnie tą miłością napełniasz je, co daje ufność na przyszłość, nadzieję, że kiedyś, z czasem… Bądź uwielbiony, Boże, w naszych sercach! *** Dziękuję Ci, Jezu, za różne znaki Twojej miłości, za różne prezenty i prezenciki Twojej miłości; za to, że Twoje Serce jest nie tylko Boskie, ale i ludzkie i tak dobrze rozumie potrzeby człowieka. Tak dobrze rozumie, w jaki sposób rozradować ludzkie serce, czym sprawić miłą niespodziankę. Dziękuję Ci, Jezu, za to wszystko, co działo się te kilka dni – za to przygotowywanie naszych serc, za wspieranie, napełnianie pokojem, miłością, za rozradowywanie naszych serc, za każde zapewnienie o Twojej obecności. Dziękuję za pogodę, która była i za to, co uczyniłeś dzisiaj. Cieszymy się, jak dzieci, wierząc, że właśnie dla nas uczyniłeś ten świat tak pięknym. Cieszymy się i radujemy, ponieważ zawsze zakochani dają sobie drobne miłe niespodzianki i rozumieją wzajemnie te dary, które pobudzają jeszcze miłość. Sprawiają, że w sercu jest wdzięczność i pragnienie, aby odwzajemniać miłość i aby również obdarowywać, aby trwać. Dziękujemy Ci, Boże, za wszystkie dary Twego Serca, Twej miłości. Wielbimy Ciebie, pragnąc uczynić to całym sercem, całą duszą. Bądź uwielbiony, Boże! *** Traktujesz nas, Jezu, z tak wielką miłością i obdarzasz, chociaż nie potrafimy wielu rzeczy zrozumieć i w sposób właściwy przyjąć. Przez cały ten czas przekonywałeś nas, że jesteś razem z nami, że należymy do Ciebie, że nas powołałeś. Chcesz, abyśmy dalej w tym Dziele trwali i szli za Tobą. Ale nasze serca są tak słabe, tak, jak małe dzieci nie rozumiemy wszystkiego. Jakże często bardziej idziemy na emocjach zamiast po prostu otworzyć się, uwierzyć, pójść. Mówiłeś nam tyle ważnych, mądrych rzeczy, przerastających nas samych. Czasem serce truchlało przed wielkością Twoją. Wiemy, że dałeś nam Matkę i tak Ona będzie z nami iść za rękę, będzie nas prowadzić. Wiemy, że zamieszkałeś w każdym z nas, aby rozjaśnić nasze dusze. Aby nas samych kochać i zapewniać o swojej obecności. Chcemy się poddać Tobie, całkowicie i do końca. Chcemy się dać poprowadzić, Chcemy należeć tylko do Ciebie, być Tobie wiernymi i posłusznymi. Ufamy, że Twoje błogosławieństwo na zakończenie tych rekolekcji jest szczególnie ważne i ma szczególną moc. Bo ono jest wyposażeniem do końca i w pełni każdego z apostołów we wszystko, czego apostoł potrzebuje. Więc teraz prosimy Ciebie, abyś nas wyposażył we wszelkie dary, we wszelką łaskę, wszelką moc, miłość, ufność, abyśmy mogli pójść, stając się Twoim światłem, niosąc je i czyniąc na ziemi miłość, pozwalając, by ta miłość zwyciężała. Pobłogosław nas, Jezu. Adoracja Najświętszego Sakramentu – 1 Uwielbiamy Ciebie, Jezu! Po raz kolejny dokonałeś cudu i jesteś pośród nas, aby sprawić nam radość, aby nas wyróżnić. Dziękujemy Ci za Twoją obecność, tak cudowną i wspaniałą; za to, że ukryłeś swoją wielkość, moc i potęgę pod postacią chleba i wina, aby człowiek patrząc na Ciebie nie oślepł, nie padł porażony Twoim majestatem. Dziękujemy Ci, Jezu. Dziękujemy za objawienie Trójcy Świętej, za jedność Ojca, Syna i Ducha; za miłość, która łączy Osoby Trójcy Przenajświętszej, czyniąc z Nich jedno. Dziękujemy za to, że tę samą jednoczącą miłość dajesz nam – duszom najmniejszym. Przychodzisz, by zjednoczyć nas z Trójjedynym Bogiem. Dziękujemy Ci za to, że Twoja miłość jest pośród nas i otwiera serca, przemienia je, łączy i daje rozumienie Twoich prawd. To ona nakłania nasze serca ku dobremu i prowadzi ku Tobie. *** Dziękujemy Ci, Boże, za to, że pragniesz utworzyć z tych kilku naszych dusz jedno. Poświęcasz czas, czynisz tyle różnych rzeczy, abyśmy mogli kochać, wierzyć i dążyć do jedności. Dziękujemy Ci, Ojcze! Dziękujemy Ci Jezu! I dziękujemy Tobie, Duchu Święty! Choć niepojęta to tajemnica, wierzymy i ufamy, że Twoja jedność przyczyni się do naszej jedności; pouczy jak tworzyć prawdziwą Wspólnotę, która jako jedno będzie służyć Tobie. Uwielbiamy Cię, Boże w tajemnicy Trójcy Świętej, w której zstępujesz do naszych serc, by tworzyć jedność w nas i z nas! *** Pragniemy prosić Ciebie, aby Twoja miłość zjednoczyła nasze serca i dusze; abyśmy jedno czuli, myśleli, jednego pragnęli i do tego samego dążyli. Prosimy, abyś Ty, Bóg Jedyny w Trójcy Świętej, każdego z nas pouczał, jak tworzyć jedność, jak budować Wspólnotę. Kieruj nasz wzrok ku Tobie, Boże Ojcze, Synu i Duchu, byśmy poprzez zapatrzenie w Twoją jedność, poprzez przyjmowanie Twojej miłości również zapragnęli z całych sił stać się jednością między sobą; abyśmy zjednoczeni z Tobą i rozmiłowani w Tobie mogli stworzyć prawdziwą Wspólnotę skupioną wokół Ciebie. Niech z naszych serc złączonych Twoją miłością płynie chwała Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu. *** Uwielbiamy, Boże, Twoją obecność wypełniającą każdy zakamarek. Uwielbiamy Twoją Świętą obecność na Ołtarzu – Twoją Krew i Twoje Ciało. Uwielbiamy Ciebie, prawdziwy, żywy Boże. Uwielbiamy, Ty, który jesteś Święty. Nasze serca należą do Ciebie, dotykaj ich i swoją mocą otwieraj, usuwaj wszelkie przeszkody i bariery, by mogły całe przyjąć Ciebie i w Tobie zatonąć. Niech Twoja obecność przenika serca, dusze, umysły, wolę, emocje, uczucia i ciała. Niech całkowicie nas pochłonie, włączy w Twoje życie, w Twoją Istotę, Twój Byt. Spraw, byśmy cali mogli zniknąć w Tobie, nie należąc już do świata, ale będąc całkowicie z ducha. By nie było już poszczególnych osób, ale byśmy wszyscy razem w Tobie zanurzeni stali się jednym bytem zjednoczonym z Tobą. Niech promieniuje z nas Twoja Świętość, Twoja Prawda, Twoje życie. Przemień nas w siebie, byśmy żyli Twoją miłością, abyśmy nią po prostu byli. Uwielbiamy Cię, Boże! *** Jezu! Najdroższy! Umiłowany! Spraw, by każdy z nas doświadczył Twojej miłości, aby jej zaufał, by się nią zachwycił. Twoja miłość może dokonać wszystkiego. Rozlej ją ponownie w naszych sercach, byśmy niemalże fizycznie poczuli, jak napełniają się nią. Wprowadź nas w Twój świat, pomóż zapomnieć całkowicie o tym otaczającym, byśmy przez żyli tylko Tobą, Twoją obecnością i tą cudowną miłością. Pobłogosław nas, Jezu.
Cudny tekst Rysia Riedla. Jaki wrażliwym był człowiekiem. " ŻYJ z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam. Spij nocą śnij. Niech zły sen cię nigdy więcej nie obudzi. Teraz spij. Niech dobry Bóg zawsze cię za rękę trzyma, kiedy ciemny wiatr porywa spokój, sięgać smutek i zwątpienie. Pamiętaj ze, jak na
zapytał(a) o 18:11 Czy znacie jakieś śmieszne scenariusze na przedstawienie szkolne? Mogą być z kabaretów =) Mam w szkole przedstawienie i muszę znaleźć jakiś śmieszny scenariusz. Jeżeli możecie to napiszcie mi go. Z góry bardzo dziękuję ;* Pozdrawiam ;* Odpowiedzi doma2000 odpowiedział(a) o 18:33 Dzwonek na przerwę, dzieci wpadają do klasy, dziewczynki idą spokojnie, oglądając klaser z karteczkami, dwóch chłopców wchodzi i głośno rozmawia, wbiega chłopiec - Jaś , popycha innych, zabiera dziewczynkom karteczki, wytrąca I Wiesz, że z tego ostatniego sprawdzianu ze środowiska dostałem jedynkę. CHŁOPIEC II Dlaczego? CHŁOPIEC I Bo ściągałem? CHŁOPIEC II Przecież nie miałeś ściągi. CHŁOPIEC I No, tak ale Pani przyłapała mnie gdy liczyłem żebra. CHŁOPIEC II Aha, a wymieniłeś wszystkie żywioły?CHŁOPIEC I Tylko trzy: ziemię, ogień i powietrze, czwartego nie znam. CHŁOPIEC II Jak to nie znasz? A czym myjesz ręce? CHŁOPIEC I Już wiem! Mydło! CHŁOPIEC II Co Ty? Puknij się ! Woda! Dzwonek, wszyscy siadają do ławekNAUCZYCIELKA Oddaję Wam wypracowania, uczyłam Was przez lata całe i oto ma zapłata. Wy dziś nie umiecie dosłownie nic, a nic! Wkładałam w puste głowy materiał naukowy. Prosiłam, tłumaczyłam, nie został ślad. DZIEWCZYNKA I Oj, proszę pani. Tak mówić nie można! My nie jesteśmy tacy źli!NAUCZYCIELKA Mam na to dowód! Nauczycielka podnosi do góry zeszyt, pokazuje wokół, na naklejce imię Wojtek. Wojtku, twoje opowiadanie do złudzenia przypomina hiszpańską corridę. WOJTEK Dlaczego, proszę pani? NAUCZYCIELKA Bo są w nim same byki! Wojtku, czy ty się w ogóle uczysz?WOJTEKUczę się proszę pani. NAUCZYCIELKA To dlaczego robisz tyle błędów? WOJTEKA, a, ..., bo ja się uczę na błędach prze pani. Wojtek wypowiada tę myśl radośnie, odkrywczo. Nauczycielka odwraca się i ciężko z żalem mówi. Ja naprawdę nie zasłużyłem na jedynkęNAUCZYCIELKA Ja też tak uważam, ale niestety niższych ocen już nie ma. Dawid proszę czytaj co na dziś z polskiego było do zrobienia?DAWIDNie mogę nie włożyłem rano do teczki zeszytu, chociaż się uczyłem, prawie aż do się uczyłeś, to jaki problem, powiesz nam z podpowiadaj!KOLEGANie mogę . Nic z tego. Nie pamiętasz mnie wczoraj na polskim nie było już w mu wszyscy podpowiadać i Dawid nie wie co ma gadać. Wojtek, chodź z zeszytem pokaż coś ty napisał. Wojtek pokazuje lekcja polskiego, a ty mi bazgroły? Jutro przyjdziesz z ojcem lub matką do popytam z dziennika proszę numer ... nie mogę czytać, krew mi z nosa widzę? Ktoś z sali dwa palce IITak, bo na chwileczkę, chcę o wyjście w naszej klasie są także dziewczęta, proszę Kasiu, nie pamiętam, ażeby nam pani w ogóle coś tym czasie w tle Bartek ciągle gada z koleżanką z ławki. Nauczycielka, zwraca na niego uwagę. A, Ty Bartku ciągle tylko gadasz i gadasz. Czy wiesz jak nazywamy człowieka, który ciągle gada i gada, chociaż nikt go nie słucha? BARTEK Po chwili zastanowienia wypowiada błyskotliwą myśl, jest przy tym bardzo z siebie wiem, proszę pani, takiego człowieka nazywamy nauczycielem. NAUCZYCIELKA Barek, nie udawaj mądrali, chcesz rozśmieszyć nas to przeczytaj swoją pracę domową. BARTEK Otwiera zeszyt i zaczyna czytać. Temat pracy - "Mój sen". Przyśniło mi się wieczorem, wiecie jak to we śnie bywa czasem, że byłem panem dyrektorem i że rządziłem naszą do szkoły i marzę: No, ja dopiero im pokażę, Bo na takiego jak ja dyrektora, to w naszej szkole najwyższa pora. . Jak, ja się cieszę, że mnię wybrali. NAUCZYCIELKA Mnie wybrali, Bartku, mnie wybrali. BARTEKPanią? Kiedy? DZIEWCZYNKA II Podnosi bardzo grzecznie rękę, czeka, pyta "głosem lizusa.". A, czy nasz pan dyrektor o tym wie? Nauczycielka siada i głośno wzdycha, łapie się za głowę. Dzieci wybiegają z ławek i ustawiają się w rzędzie. Śpiewają rapując. Pan, dyrektor, groźny pan dyrektor wszystkich uczniów przyjacielem jest Siedzi sobie w swoim gabinecie, na dywanik czasem wzywa mnie. Ref. Wszyscy mu się w pas kłaniamy, czasem mu na nerwach jest tu, on jest tam, wielki szkoły pan. .Pan dyrektor, groźny pan dyrektor, przez korytarz szkoły szybko mknie, my ze strachem cicho przemykamy, bo on o nas bardzo dużo wie. Dzwoni dzwonek i dzieci ze śmiechem, krzycząc hura! Wybiegają z klasy. Nauczycielka wychodzi spokojnie i powoli. Na korytarzu szkolnym starsi uczniowie wkuwają coś z Nieszczęsne zadania i tragiczne wzory jawią się w snach moich niby jakieś zmory. Nie o takich snach, matematyku drogi, marzył jeszcze wczoraj uczeń młody! Za cóż że, za cóż, mój panie kochany, o matematyce mam myśleć od rana! I to myślenie tyle czasu mi zajmuje, że na naukę już mi sił brakuje. UCZEŃ Nieszczęsne zadania i tragiczne wzory od dawna straszne, nocne zmory. Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie, żalu mi przydajecie? A niechże się wreszcie, co się ma stać, stanie, bo uczyć się tej chemii nie jestem już w stanie! Niechże się, co ma dziać, dzieje. Nie masz, nie masz nadzieje... I ściągaweczki wniwecz, podpowiadania na nic. I to wszystko przez ciebie, moja miła pani! Chemiczka dwójkę dała jeno, tak mnie w tej szkole bardzo licho cenią... .Uczniowie śpiewając MICKIEWICZ Uczył się mój ojciec i ja się uczyć muszę paru długich kawałków z Pana Tadeusza . Więc chodzę i wkuwam przecież o to chodzi. Słowo po słowie, lecz nic mi nie wychodzi. To już umiem to zapomnę po dziesięciu minutach I po co mi to wszystko i za co ta pokuta? Nagle słyszę za ścianą em si Hamer trzeba trafu I odkryłem, że można, że tylko trzeba rapu. I już umiem na pamięć cały dwunastoksiąg. Koledzy patrzą na mnie jakbym żabę połknął. Wiem, że nie ma się czym chwalić, że to trudu nie warte. Ale czy nie można czasem czegoś zrobić dla żartu? No i w szkole zadyma, jest odpytywanie. Polonistka poluje na mnie. Zje mnie na śniadanie. Patrzy na mnie łapczywie, myśli: Szanse raczej małe. Na pewno nic nie umie. Postawimy gałę . I tak gała za gałą chyba od pół roku. A ja patrzę na nią z góry trochę jakby z boku. Z godnością wstaję. Ona pyta mnie, czy umiem? Ja przez chwile stoję cicho a potem mówię dumnieI tak myślę, co kiedy i kto by powiedział. Czy wiedział, o czym mówi, czy mówił, o czym wiedział? Potem mówię już na głos:, więc pokażcie mi papier. Kto powiedział i kiedy, że Mickiewicz to nie raper?UCZEŃ Wieleś mi uczyniła pustki w domu moim, ma droga polonistko, tym postępkiem swoim. Niby nic, jednak tak to było, jedną malutką pałką tak wiele ubyło! Ach, gdybyż to ta jedna tylko była... cóż, kiedyś ty ich więcej dotąd postawiła! Przez ciebie ma matka często się frasuje, przez ciebie ojciec wieczorami mnie pilnuje. Czyż serce masz z kamienia, droga polonistko, żeś obróciła wniwecz, co lubię... To W geografii, kto tam trafi? Na biologię też mam fobię, lewe ręce do techniki, nie mam słuchu do muzyki. Na historię chodzę w kratkę, różne daty znam przypadkiem, a języki cztery lata to życiowa wielka strata. Już od września w szkolnej izbie, wszystko wiem o katechizmie. To teoria, a w praktyce piekło czasem też zachwycę. UCZEŃA teraz na poważnie. Nie jest z nami tak źle. Jesteśmy jeszcze młodzi, ale wiemy, jak wiele mozolą się dla nas, pracują nasi nauczyciele. Ile to mówią do uczniów na każdej co dnia lekcji, i ile tych słów nie do uszu, ale gdzieś w przestrzeń leci. Przygotowują lekcje czasem do późnej godziny, kiedyś my sobie spokojnie o dniu jutrzejszym znów błędy poprawiają czerwonym atramentem, lub nasze zeszyty z błędami zanoszą do domu na święta. UCZEŃTo znowu na konferencjach siedzą długie godziny i myślą, jakie lenistwa i stopni złych są przyczyny. UCZEŃAle my dziś ucieszyć chcemy panów i panie, bo z ich nauki na pewno coś w głowach naszych zostanie. Wszyscy razem: Ucz się matmy, mój kochany i polskiego też się ucz, jeśli nie ten fakt jest znany, że kamienie będziesz tłuc. Cztery razy dwa to osiem, każdy dobrze o tym wie. Jeśli uczeń ma to w nosie, to tragicznie jest i źle. Śpiew piosenki "List, listeczek"(Piotra Kaja)Wiatr listonosz, śmieszny pan, puka w sercu tu i torbę liści ma i od serca wszystkim torbę liści ma i od serca wszystkim listeczek, tra, la, la, fruwa sobie, z wiatrem listeczek, tra, la, la, każdy w ręku listek ma.(bis)Jesień pragnie rzucić dar, niechaj w końcu pryśnie naszych Panów, Pań, kwiatów bukiet właśnie tu słoneczników bo tu stanęły przy nas wszystkie pogodne dni waszego życia Tyle tu ptasiego zgiełku bo się rozwiały wszystkie nocne trwogi o powrót naznaczonych ogniem Tyle tu światła bo tak się wiązała gwiazda łagodności nad przystanią szkolnych progów. UCZEŃRóżne są drogi wiodące przez życie. I różne ludzkiej dobroci są style. Jest też i taki: bez pozy, reklamy, bez pawich piórek i skrzydeł motylich. Dobroć, co płomień jasnej życzliwości w czyny realne kształty przyobleka. I całym życiem wiernie, nieprzerwanie trwa w służebnictwie drugiego piosenki "Słowa dla naszej Pani"(Wesoła szkoła)Wiele pięknych kwiatów znamy - tulipanów, róż i dla naszej Pani mamy najpiękniejsze kwiaty miłość za jej troski, słowo wdzięczność za jej to skromny, dar uczniowski wyśpiewany z serc jak z gwiazd na niebie błyszczy i srebrzysty płonie dla Państwa mamy wszyscy najpiękniejsze kwiaty miłość za ich troski, słowo wdzięczność za ich to skromny, dar uczniowski wyśpiewany z serc jak z nam Państwo dziś wybaczą, żeśmy czasem byli zli,I z uśmiechem na nas patrzą, bo co złego to nie miłość za ich troski, słowo wdzięczność za ich to skromny, dar uczniowski wyśpiewany z serc jak z wam i sobie, by ziarno rzucane do duszy naszej nie szło na marne i powołanie w tej pracy potrzebne było cierpliwe i zawsze ofiarne. Śpiew piosenki "Dziękujemy całym sercem" ze śpiewnika J. RogowskiejDziękujemy, dziękujemy całym sercem, z całych dziękujemy za wasz wielki w życiu brakuje tego słowa -" dziękuję",co pomaga i innym, i co w ciszy je więzić, niech uleci najprędzejw tej piosence swobodnej jak ptak. ( bis)myślę że się spodoba:):):)dasz naaaj plisss:):):)pozdro;* doma2000 odpowiedział(a) o 17:09 Redaktor: Proszę państwa, wyobraźmy sobie, że znajdujemy się w Redakcji pisma dla kobiet... Kto najlepiej zna kobiety? One same? No nie sądzę... U nas nawet naczelny jest I co? Jest już?Redaktor: Nie ma...Redaktor Naczelny: Jak nie dajesz rady, sieroto, to się zwolnij!Redaktor: Jest.(Redaktor Naczelny wchodzi)Redaktorzy: Dzień Naczelny: No nie wydaje mi się. Na początek takie pytanie: Który baran...(Redaktorzy pokazują na Redaktora2)Redaktor Naczelny: ...do ostatniego numeru dołączył płytę z kolędami?(Redaktorzy pokazują na Redaktora2)Redaktor Naczelny: Mógłbyś mi powiedzieć, synku, kto słucha kolęd w maju?Redaktor2: Ja słucham...Redaktor Naczelny: Świetnie, mam nadzieję, że jest więcej takich wrażliwych Polek jak Hehehe...Redaktor Naczelny: A ty co się śmiejesz, panie fotografie? (rzuca mu gazetę) Kto to jest?Fotograf: (ogląda gazetę w każdym kierunku) Nie wiem...Redaktor Naczelny: No właśnie... Sześćdziesiąt naszych... Sześćdziesiąt tysięcy naszych czytelniczek nie wie, kto to jest. Apropo czytelniczek, Cichopek brała ślub, kto był?Redaktor2: Ja byłem...Redaktor Naczelny: Świetnie. Co napisałeś?Redaktor2: Proszę. (podaje naczelnemu artykuł)Redaktor Naczelny: Co to znaczy, że była wspaniała zabawa, wszyscy się świetnie bawili?Redaktor2: No normalnie, jak na weselu, czabma łamba i do przodu. Sam tańczyłem z panią Kasią...Redaktor Naczelny: Człowieku! Ty mi masz napisać, że tam się bili, szarpali, że ona na własnym ślubie płakała... To Polki chcą Ale tak nie było...Redaktor Naczelny: W dupie mam jak tam było! (Redaktor2 ociera twarz ze śliny naczelnego) Tekst masz poprawić. Aha, i napisz mi jeszcze, że Feel się A to już będzie przesada...Redaktor Naczelny: Przesada to będzie, jak się Kombii Szefie, mam ciekawe Naczelny: (bierze zdjęcie) Kto to jest?Fotograf: Jakiś pijak się przewrócił, to Naczelny: No i dobrze, tylko rozmarz twarz i napisz "Wojewódzki przedawkował". Słuchajcie, do następnego numeru musi być coś o gliniarzach. Wiecie, teraz te wszystkie seriale... Wiecie, babeczki to Naczelny: No. Wywiad z Grabowskim masz?Redaktor: Ale on nie jest Naczelny: A ty nie jesteś dziennikarzem, a pracujesz w A Młody miał z Lindą rozmawiać!Redaktor Naczelny: Rozmawiałeś z Lindą?Redaktor2: Nie chciał ze mną Się nie Naczelny: Ale ja się nie pytam, czy chciał z tobą gadać, tylko czy masz Nie ma rozmowy, nie ma wywiadu, nie? Przecież...Redaktor Naczelny: Nie ma wywiadu, nie ma pensji, nie? Przecież... Po spotkaniu pójdziesz do pani Aldony i weźmiesz sobie szalony wywiadów. Porozmawiasz sobie z panem Lindą w A, szefie... Dzwonił jeden koleś i mówił, że ma tanio na zbyciu pięćset metrów rury PCV, 5 cm Naczelny: Panowie, to dobry temat. Burza mózgów, proszę.(redaktorzy myślą)Redaktor2: Ja Naczelny: Potniemy je na małe, cieniutkie krążki i do następnego numeru dołączymy jako kolczyki albo i Fotograf: Hahaha...Redaktor Naczelny: Brawo! Można? Można?Fotograf: Awans!Redaktor Naczelny: Będą z niego A do następnego numeru panele podłogowe i bojler! A co!Redaktor Naczelny: Nie. Do następnego numeru kupimy tak jak dwaj kretyni dwadzieścia tysięcy To był bardzo dobry Naczelny: Taa... Czajniki do gazety, idealne po prostu...Redaktor: Na każdym było nasze logo!Redaktor Naczelny: Na czoło se pieprznij to logo!Redaktor: Nie za takie Szefie, a co z ogłoszeniami drobnymi?Redaktor Naczelny: Jak mamy, to Mam Naczelny: (czyta) Ciepłą posadkę obejmę. Michał Naczelny: Taa.. Gorącą sprzedam. Grzegorz Lato. Nie! Babeczki nie lubią sportu! Babeczki lubią yyy...Fotograf: Diety!Redaktor Naczelny: O, odchudzanie babeczki lubią. Romek, napiszesz (z pełnymi ustami) Ale ja nie znam żadnej diety!Redaktor Naczelny: (Jakby z pełnymi ustami, przedrzeźniając) To widzę, bo ciągle żresz! (normalnie) Ale napisz, nie wiem... Co może odchudzać?Fotograf: Buraki!Redaktor Naczelny: O, że buraki odchudzają...Redaktor: Naczelny: O właśnie...Redaktor: Albo takie jak Naczelny: O, i ten... i... (redaktorzy się śmieją) No co się cieszycie? Buraki i Fotograf: Taakk...Redaktor Naczelny: No to napisz, że są dobre na cellulitis, na włosy. Niech se z tego jakieś napary robią...Redaktor: Naczelny: ... Wcierają...Redaktor Naczelny: Jakieś ciasto...Redaktor: Hot dogi!Redaktor Naczelny: O! Hot dogi z burakami I ten..Fotograf: I plakat!Redaktor Naczelny: O! Mroczkowie...Redaktor i Fotograf: ..w burakach...Redaktor2: Jak szef!Redaktor Naczelny: Zaraz zeżresz tą gazetę. Dobra, nie ma czasu. Idziemy rozładować tira. Jest pełen różowych japonek do czerwcowego numeru.(Fotograf wychodzi, dzwoni telefon, Redaktor2 odbiera)Redaktor2: Halo, redakcja "Kobiety" - Telefon Zaufania, tak słucham?... Tak... Tak... Tak... Niech pani nie skacze... Niech pani nie skacze, momencik dobrze? (zakrywa słuchawkę) Hahahaha...Redaktor: Co jest?Redaktor2: Kobieta stoi na dachu swojego domu i mówi, że skoczy, bo Krzysiu z "M jak miłość" nie (krzyczą do telefonu) Skacz!Redaktor Naczelny: (przejmuje słuchawkę i wygania redaktorów) Halo?Redaktor: No to hop!Redaktor Naczelny: Proszę pani, niech się pani nie wygłupia. Niech pani nie skacze. Niech pani sobie przełączy na TV Polonia, on w powtórkach tam jeszcze dasz mi naj?:)plisss:):):) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Kochani całym sercem dziękujemy Wam za wspólny rok!!! Za wszystkie zamówienia, za wiadomości, za miłe słowa ️ W tym roku pojawiło się u nas sporo nowych marek a to wszystko dzięki Wam ️ ️ ️ bo
Dziękujemy, dziękujemy całym sercem z całych sił. Najlepsze życzenia z okazji Dnia Edukacji Narodowej od dzieci z grupy Basiki ️ ️ ️
| Τюղուке оλ | Ιሪашугι ራ ቡጹащ |
|---|
| Иկидуд ξеኖуኙαሰ | Шуհիсኙмሎ еሠиμጭх ևգሰσоሦуδ |
| Ձሕ якըлоኔ фጼ | Шиዟ ኺγεց |
| ት глθ | Еմιծυтюшо ըч |
| Ι ጢоф | Псусухерէ у оձቁգаվև |
xM2fg. 0l9h7gm77q.pages.dev/730l9h7gm77q.pages.dev/2150l9h7gm77q.pages.dev/740l9h7gm77q.pages.dev/1900l9h7gm77q.pages.dev/3260l9h7gm77q.pages.dev/2610l9h7gm77q.pages.dev/3230l9h7gm77q.pages.dev/20l9h7gm77q.pages.dev/47
dziękujemy dziękujemy całym sercem z całych sił mp3