huczuhucz skor kochamy ranic blend Tracę Nadzieje (BraKe Blend) - HuczuHucz x Skor x Rover "Pamiętam kiedy jeszcze inny był tu ten powietrza zapach I brak mi czasu który nadal prędko spieprza w latach Brak mi wieczorów, kiedy nieznany był melanż Pierwsze pary, niektóre z nich przetrwały do teraz MY"
Plik Zeus Byłaś Piękna i Smutna (SzUsty Blend)[1].mp3 na koncie użytkownika jacek215 • folder szusty blend • Data dodania: 5 paź 2017 Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.
Oryginalny tytuł - Rough sexLink do orginału przez SlaaneshKorekta ChanceZgoda na tłumaczenie Jest Obudziłaś się w środku nocy i cicho, ostrożnie zeszłaś z łóżka i poszłaś do kuchni po szklankę wody. Jihoon nie lubi gdy w ciągu nocy zostawiasz go samego. Ostatnim razem rozkopał się tak, że musiałaś spać w salonie na kanapie, a gdy się obudził i nie było cię obok niego - odbiło mu i rozpętał ci piekło. Myślałaś, że tym razem ci się udało... Jednak Jihoon poszedł za tobą i obserwował. Stanął w drzwiach od kuchni i przyglądał ci się przez chwilę. Podziwiał w co byłaś ubrana. Miałaś na sobie bieliznę - biustonosz oraz majtki. Nic wyjątkowego. Wtedy znikąd podszedł do ciebie i klepną w pośladek, ściskając go, na co ty aż podskoczyłaś. -Co ci mówiłem na temat zostawiania mnie samego w łóżku, w ciągu nocy? - zapytał surowo. -Byłam tylko po szklankę wody. To nie jest nielegalne, prawda? Co masz zamiar teraz zrobić? Ukarać mnie? - zażartowałaś, jednak on wziął to na poważnie. Nadal mocno trzymając cię za pośladek, przyłożył usta do twojego ucha. -Byłaś bardzo niegrzeczną dziewczynką - warknął, po czym przygryzł płatek twojego ucha i odsunął się. Zerknął na stół i w ciągu sekundy wszystko co znajdowało się na blacie, zostało zrzucone na ziemię, a ty leżałaś już na nim - bezradna. Ściągając swoją koszulkę wdrapał się na ciebie. Szybko pozbył się twojego biustonosza, a jego ręce zaczęły błądzić po twoim ciele. -Co ty robisz, jest 3 w noc-ah! - Wydobyłaś z siebie cichy jęk, gdy chłopak zaczepił palcami o twój sutek. Kontynuował ruchy dłoni po ciele, po czym przyłożył kciuk do twoich ust. -Ssij. - Zażądał, a ty z jakiegoś powodu podporządkowałaś się bez pytania. Jego usta powędrowały do piersi, językiem na przemian ssał i gryzł. Jęknęłaś głośno gdy zbyt mocno pociągnął twój sutek. Nie pozostawił żadnego niedotkniętego miejsca na twoich piersiach. -Wiesz co mam zamiar zrobić, prawda? - Pokręciłaś głową i zaskomlałaś, gdy wepchnął palec głębiej w usta. -Zamierzam pieprzyć cię tak mocno, że będziesz obolała przez następny tydzień. - warknął ponownie. Jęknęłaś na jego słowa, na jego obietnicę. Drugą rękę wślizgnął pod twoje majtki i dotykał cię tam. Posłał ci uśmieszek. -Lubisz gdy mówię do ciebie w ten sposób? - podniósł brew oczekując na odpowiedź. Gdy jej nie dostał, uniósł twoją nogę i z całej siły klepną w pośladek. Kiwnęłaś głową pośpiesznie. Wkrótce z łatwością wsunął w ciebie dwa palce. Jęknęłaś z nagłego wtargnięcia, lecz podobało ci się to. Jego palce pracowały w ogromnym tempie, bez litości. Twoje jęki wypełniały pomieszczenie. Jihoon nadal poruszał palcami, jednocześnie rozglądając się po coś do zatkania ci ust. Gdy uświadomił sobie że niczego takiego nie ma w pobliżu, wyjął z ciebie palce oraz kciuk z ust. Poczułaś się pusta. -Spróbuj siebie. - rozkazał, po czym wsadził palce do twoich ust. Byłaś mokra. Po chwili palce zostały zastąpione jego koszulką, którą zawiązał wokół głowy używając jej jako knebla. Spojrzał na ciebie spode łba. -Mam zamiar pieprzyć twoje piękne ciało. Mocno. - wyszeptał i bez prezerwatywy wszedł w ciebie szybkim ruchem. -Chcę cię dotknąć... - potrząsną głową. Twoje jęki były tłumione przez materiał. Wycofał się i znów wszedł w ciebie. Chwycił cię jedną ręką za nadgarstki i umieścił je nad twoją głową, a drugą złapał w pasie. Twoja głowa uderzała o stół. Próbowałaś zachować ciszę, ale nawet najgłośniejsze i najprzyjemniejsze krzyki nie były w stanie się z ciebie wydobyć. Można było tylko dosłyszeć dyszenie i mamrotanie "więcej". Stół zaskrzypiał, gdy Jihoon zarzucił twoje nogi na swoje ramiona, zerwał koszulkę z twoich ust i związał nią nadgarstki. -Jesteś dzisiaj taka jęknął z oddechem. Przegryzł wargę, a jego tępo stawało się coraz szybsze. Następnie poruszał się pod kątem, aby móc trafić w jedno miejsce, to miejsce które wywołało twoje krzyki. -Dobrze, właśnie ta-kurwa! - nie kontrolowałaś jęków. Uderzał w to miejsce ponownie i ponownie. Wbijał paznokcie w twoją talię, co sprawiało przyjemny ból. -Zaraz dojdę. - powiedział, patrząc się w twoje oczy. Nie mogłaś zareagować, a gdy osiągnął punkt kulminacyjny, krzyczałaś jego imię. Poczułaś jak cię wypełnia. Wyszedł z ciebie i opadł z powrotem na krzesło, zostawiając cię dyszącą na stole. -Nie zostawiaj mnie znów samego w nocy, bo będę musiał cię ukarać jeszcze raz, a tego nie chcemy. Prawda?Listen free to Planet ANM x Miuosh – SzUsty Blend. Discover more music, concerts, videos, and pictures with the largest catalogue online at Last.fm.
Czyli moje wrażenia po przeczytaniu książki „Szczęśliwa skóra“. Wrażenia bardzo negatywne, ponieważ, mimo początkowego entuzjazmu do tej lektury, finalnie książka mnie rozczarowała i właściwie nie znalazłam w niej wiele odkrywczej i wartościowej treści. Przynajmniej z mojego punktu złego były dobre początki. Podobało mi się, że autorka proponuje holistyczne podejście. Że nie jest tylko teoretykiem, ale też praktykiem i to, że tak powiem, na dwóch płaszczyznach. Raz, że miała problemy ze swoją skórą, z którymi uporała się sama. Dwa, że założyła firmę produkującą kosmetyki organiczne. No… i to właściwie tyle dobrego. Już w czasie lektury wstępu, w którym autorka opowiada historię swojej skóry, nastąpił pierwszy zgrzyt: Odstawiłam wszystkie kosmetyki pielęgnacyjne i leki. Byłam zupełnie saute. Pomyślałam sobie, że może i zostanę już na zawsze singielką [ !!! ], a ludzie będą unikali mojego towarzystwa, ale przynajmniej nic nie będzie mnie już ta „cudowna metoda” „zszokowała” autorkę, a ponieważ „wiedziała już wszystko o holistycznej pielęgnacji”, powędrowała do kuchni, żeby zaaplikować oliwę z oliwek na swoją wysypkę, ogolić nogi przy pomocy oleju kokosowego i przepłukać włosy octem jabłkowym. A stąd dzielił ją już tylko krok od założenia firmy, w której tworzyła proste receptury kosmetyków ze składników znalezionych we własnej nawet jeśli wziąć pod uwagę, że książka powstała w USA w 2015 roku, czyli w innych realiach niż polskie i dość dawno temu, nawet jeśli przez te lata na rynku kosmetycznym zaszły ogromne zmiany, to i tak, jak dla mnie, autorka brzmi muszę używać kosmetyków, żeby nie zostać biedną, porzuconą singielką? Serio: muszę ? To jest retoryka, która bardzo mnie w tej książce drażni – ja jako Czytelnik jestem zagubiona, sfrustrowana, zniechęcona i pełna żądań, a autorka wie wszystko i rozwiąże wszystkie moje problemy przy pomocy oleju kokosowego, oliwy i octu… Bo wszystko, co do tej pory słyszałam, było oszustwem, jestem więźniem swoich potrzeb, których nawet nie rozumiem, a autorka nauczy mnie wszystkiego, co najlepsze i czego nie usłyszę w reklamach kremów odmładzających i nie przeczytam w magazynach dla zrozumieć, że życie nie jest fair i jedząc pizze będę gruba i nie dbając o ciało i skórę będę nieatrakcyjna. Muszę skonfrontować się z rzeczywistością i stawić jej czoło. Oczywiście, pod rękę z autorką, która pomoże mi zrozumieć, co jest dla mnie najlepsze. Taka jest tu cały czas forma komunikacji z Czytelnikiem. Rodem z magicznego poradnika o kontra światJest obowiązkowy, krótki rzut oka na skórę, jej budowę i sposób funkcjonowania. Jeśli posiada się minimalną wiedzę w tym temacie, rozdzialik ten nic nowego nie wniesienie. Podobnie jak dosłownie 2-3 zdaniowe definicje paru dolegliwości skórnych takich jak trądzik czy łuszczyca, które to definicje są potrzebne autorce tylko do tego, żeby sprowadzić je do prostej konkluzji – dermatologia ani nie jest w stanie określić przyczyn powstawania tych dolegliwości ani wdrożyć skutecznego autorka nieco się zapętla między pretensjami do Czytelników, że zbyt rzadko odwiedzają dermatologów, a pretensjami do dermatologów, że przepisują leki zamiast… no nie wiem? Oleju kokosowego? Ci dermatolodzy też w końcu wychodzą na się później okaże, autorka kolejny raz jest najmądrzejsza, bo odkryła, a przynajmniej brzmi, jakby właśnie odkryła, że przyczyną tychże dolegliwości skórnych są zaburzenia hormonalne, procesy zapalne i osłabienie systemu immunologicznego. I tu kosmetyki nie pomogą. Zdrowa skóra to zdrowy organizm. Pomoże dieta i zrównoważony styl życia. Słuszne podejście moim zdaniem, ale uważam, że autorka nieco jednak przecenia znaczenie diety nie doceniając jednocześnie roli właściwej pielęgnacji. A, no i znów czepnę się formy przekazu – odkrywanie znów te drażniące tony – autorka robi z Czytelnika paranoika, który ma obsesję na punkcie swojej skóry, wstydzi się jej i nienawidzi, bo prasa nauczyła go wyidealizowanego podejścia. Autorka niby pomoże ten wstyd pokonać, a jak przeczytam książkę, to będę czuła mniej niepokoju w stosunku do swojej skóry i odzyskam nad nią kontrolę… O ile, rzeczywiście, wyphotoshopowane celebrytki nie pomagają w akceptacji własnych niedoskonałości, o tyle ta książka też bynajmniej nie jest narzędziem, które mogłoby w czymkolwiek pomóc. Moim zdaniem, rzecz być najlepszą wersją siebie. Hasło skądinąd dziś popularne. Żeby to osiągnąć, muszę spojrzeć na siebie jako polega na tym, że ludzie uważają, że wszystko, co kiedykolwiek usłyszeli lub przeczytali na temat skóry lub diety, ma zastosowanie w ich indywidualnym przypadku. Kiedy usłyszą, że gluten szkodzi, natychmiast dostrzegają u siebie objawy nietolerancji tego składnika. Gdy wyczytają, że stres i poziom hormonów mają negatywny wpływ na skórę, każdy pryszcz staje się objawem zestresowania lub zaburzeń hormonalnych (…) Może i gluten nie jest naszym przyjacielem, ale w większości wypadków jedzenie chleba nie jest najgorszą rzeczą, jaką możemy zrobić swojej skórze. Kobiety o promiennej, zdrowej cerze nie są wolnymi od stresu, nigdy niemiesiączkującymi robotami na diecie w tym sporo prawdy. Podoba mi się holistyczne spojrzenie, jakie autorka proponuje – spojrzenie, które obejmuje rzut oka na przeszłość, styl życia i dietę rozumiane bardzo szeroko. Jednak nie jest to spojrzenie w żadnej mierze odkrywcze, a cały ten rozdział jest, według mnie, strasznie rozwlekły, nużący i pełen powtórzeń. Można by to wszystko skrócić co najmniej o dieta, dieta…Później autorka skupia się na diecie i wychodzi z propozycją prowadzenia dziennika odżywiania oraz stworzenia na jego podstawie swojej optymalnej diety poczynając od diety eliminacyjnej. Bardzo szczegółowo omawia, jak się do tego zabrać oraz jak przeanalizować taki dziennik, włącznie z przykładową analizą dzienników jej klientek. O ile sam dziennik może być bardzo pomocny, o tyle rady autorki nie są specjalnie pomoce, raczej trywialne i na poziomie – jedz to, po czym czujesz się dobrze… Plus lanie wody w postaci przykładów i historii klientów, którzy pod piórem autorki nie sprawiają wrażenia specjalnie bystrych i potem znów jest o diecie. O diecie, o diecie i jeszcze raz o diecie. Trochę o makroelementach i więcej o mikroskładnikach, które ujęte są nawet w poręczną postać tabeli z informacjami o tym, jak wpływają na nasze ciało i skórę oraz w jakich pokarmach można je znaleźć. Jest lista produktów, które autorka poleca ( zieleninę, szczególnie jarmuż i pokrzywę; owoce; tłuszcze z naciskiem na olej kokosowy, oliwę z oliwek, masło, awokado, sardynki; potrawy kiszone i fermentowane; przyprawy i wodę ) oraz parę prościutkich przepisów, co z tymi produktami zrobić np. chipsy z jarmużu, majonez, domowe mleko orzechowe. Jest również dla kontrastu czarna lista pokarmów, które szczególnie autorkę gryzą ( mleko, także sojowe, smażeninia, przetworzone produkty i dania gotowe, alkohol i .. trzecia porcja czegokolwiek, co już się zjadło). Wszystko to znowu opisane jest dość rozwlekle i nieciekawie… A teraz w końcu przechodzimy do kosmetyków!Trochę późno, jeśli wziąć pod uwagę podtytuł książki „Naturalny program domowej eko-pielęgnacji”, a jesteśmy już na 134 stronie z 240 stron tekstu ( nie licząc indeksu, bibliografii i podziękowań). Rozdzialik pod tytułem „Brzydota przemysłu kosmetycznego” jest zaskakująco krótki i wnosi zaskakująco niewiele. Jest trochę o sytuacji prawnej w USA i o „najgorszych składnikach w historii”. Opis tych składników zrobiony jest w telegraficznym skrócie, bez żadnego odwołania do badań, dosłownie trzy stronki… Ja się nic nowego z tego nie dowiedziałam, podobnie jak z kilku słów, jakie autorka poświęciła analizie INCI… Zresztą słowo analiza jest tu mocno na wyrost… Szczerze mówiąc, na tym etapie lektury nie oczekiwałam już wiele od tej książki, miałam jej powyżej uszu i zastanawiałam się, czy dobrnę do końca i czy jest sens poświęcać na to czas…Przeczytałaś już ponad połowę książki, a ja jeszcze nie powiedziałam Ci nic o produktach służących do pielęgnacji skóry. Istnieje ku temu kilka powodów. Przede wszystkim łatwo zignorować znaczenie diety oraz stylu życia i zamiast tego skupić się na poszukiwaniu kosmetyków, nawet kiedy to, co jemy i jak żyjemy, wywiera na naszą skórę zdecydowanie większy wpływ niż jakikolwiek krem. Kosmetyki to naprawdę bardzo mały kawałek tej układanki (…)Tak autorka tłumaczy ten stan rzeczy. Kilka stron później sama sobie zaprzeczy pisząc o własnej sytuacji „Robiłam wszystko według instrukcji: jadłam tylko zdrowe rzeczy, codziennie ćwiczyłam i używałam naturalnych produktów. A jednak nadal walczyłam z trądzikiem, zapaleniem mieszków włosowych i swędzącą skórą głowy”. Czyli jednak te kosmetyki to nie taki drobiazg… Niejednokrotnie podczas lektury tej książki mam wrażenie, że autorka lubi upraszczać sprawę. Dobiera tylko takie argumenty, jakie w danej chwili pasują jej do wywodu, ignorując zupełnie złożoność kwestii, którą przedstawia i mechanicznie powtarzając jednocześnie, że wszystko nie jest takie proste, ale ona nas ocali…Nadciąga pomoc…!Pierwszą metodą ratunkową ma być detoks kosmetyczny wdrożony chociaż na kilka dni. Natychmiastowy i radykalny lub łagodniejszy trzyetapowy, dla tych biednych niewolników, którzy są uzależnieni od kosmetyków… Osobiście, jestem przeciwniczką detoksu. Uważam, że jeśli odstawi się wszystkie kosmetyki i skóra będzie w lepszym stanie, to nie świadczy o tym, że skóra w ogóle nie potrzebuje kosmetyków, tylko że nie potrzebuje tych, które stosowało się przed detoksem. Słowem, pielęgnacja była źle ustawiona. Wniosek, jaki wyciąga autorka – że wszystkie kosmetyki są be! i trzeba postawić na olej kokosowy, jest, moim zdaniem, mocno przesadzony. Ale autorka już przyzwyczaiła mnie do tego, że przesadzać lubi. Każe myć twarz i włosy samą wodą, ale pozwala używać antyperspirantu…Druga metoda ratunkowa, którą autorka proponuje, to, analogicznie do dziennika odżywiania, prowadzenie dziennika kosmetycznego. To, moim zdaniem, dobry pomysł, by zdać sobie sprawę czego i po co się używa. Ponownie autorka podpowiada, na co zwrócić uwagę przy prowadzeniu dziennika, ale ponownie nie są to zbyt odkrywcze myśli np. że znaczenie mają nie tylko kosmetyki, ale też środki piorące i to jak często dotyka się twarzy. Znów są przykłady analizy dzienników wreszcie trzecia droga ratunku to tworzenie własnych kosmetyków w domowym zaciszu. Tu autorka proponuje 10 bazowych składników, z wyborem których zupełnie nie mogę się zgodzić. Drobnoziarnista sól morska, którą niby miałabym wcierać w trądzik – matko, jak to wysusza i piecze, jeśli macie rozognione zmiany. Ponadto, peelingowanie skóry z aktywnym trądzikiem peelingiem mechaniczym może doprowadzić do jabłkowy, który ma mi niby ograniczyć przetłuszczanie się skóry i nawet nie muszę go zmywać – o ile stosowanie octu punktowo może pomóc, o tyle wcieranie nierozcieńczonego w całą twarz jest fatalnym pomysłem: może zaburzać pH i doprowadzić do kokosowy i oliwa z oliwek, które niby mają nawilżać – oleje same w sobie nie nawilżają, a jedynie zatrzymują nawilżenie w skórze. Jeśli w skórze nawilżenia nie ma, to sam olej tego nie płatki owsiane lub migdały jako peeling – tego bym nawet użyła, ale nie tak jak proponuje autorka. Prezentuje je jako substancje złuszczające, a potem każe wsypać je do kąpieli. No takim sposobem to żadnego sensownego peelingu nie oczyszczona, która miałabym nakładać na wypryski lub miejsca wydzielające brzydki zapach np. stopy – znów, jak w przypadku octu, autorka radośnie pomija kwestię pH, które w przypadku sody jest bardzo wysokie. To w praktyce oznacza, że soda zaburza równowagę skóry i niszczy warstwę lipidową, która jest niezbędna, by uniknąć zaburzeń i kilka opcji, które uważam za sensowne- miód jako maseczka, masło shea jako balsam do ciała ( choć tu autorka wspomina o SPF jakby uważała, że masło shea zapewnia jakąś realną ochronę przeciwsłoneczną ), cukier jako peeling ( tu znowu mam zastrzeżenia, bo autorka uważa, że peeling cukrem i kwasem glikolowym to to samo…) oraz aloes jako antyoksydant, substancja nawilżająca i wspomagająca regenerację. Tu, o dziwo, w pełni się na sukces ?Następnie autorka wychodzi z propozycjami przepisów na kosmetyki z wykorzystaniem tych 10 składników, ale nie tylko, bo również wielu innych kuchennych surowców. Przepisów jest dość sporo – od propozycji oczyszczającego błota, przez preparaty do mycia i demakijażu, toniki, peelingi, kremy, olejki, maseczki, produkty do kąpieli, dezodoranty, perfumy, szampony i odżywki do włosów po pastę do zębów czy płyn do płukania ust. Nie są to przepisy skomplikowane – zwykle 3-4 składnikowe, zwykle wymagające po prostu zwykłego wymieszania wszystkich przepis na określenie tych propozycji, jest, moim zdaniem, mocnym nadużyciem. W każdym razie, według mnie, są to przepisy zupełnie pozbawione polotu. Wymieszanie kilku olejów, rozgniecenie jakiś owocków czy zrobienie peelingu z miodu i cukru to są rzeczy, które robiło się dekadę temu i nie potrzebna była do tego szczegółowa instrukcja zagranicznych i, jak łatwo się domyślić – kwestia składników. Skoro nie podobają mi się surowce, które autorka proponuje, to też nie spodobają mi się przepisy stworzone na ich podstawie. I tak też jest. Żel do mycia twarzy czy szampon na bazie mydła, tonik z alkoholem, krem nawilżający z samych maseł i olei, maseczka z solą… To nie są kosmetyki, które bym zastosowała, a nawet jeśli, to nie tak jak sugeruje moja skóra nie będzie szczęśliwa?Moja będzie, ponieważ puszczę w niepamięć to, co przeczytałam u Adiny Grigore. Gdybym faktycznie miała problemy ze skórą i liczyła na to, że ta książka da mi jakieś światełko w tunelu, to bym się srogo zawiodła. Naprawdę nie wiem, komu mogłabym tę lekturę polecić? Uważam, że może ona więcej zaszkodzić niż pomóc, szczególnie osobom, które czują się zagubione w świecie pielęgnacji. Ogólny chaos, wiele nieścisłości, pomijanie milczeniem istotnych kwestii… To nie jest to, czego potrzebuje ktoś, kto chciałby sam pomóc swojej skórze. To nie jest też książka, która dostarczy jakieś wiedzy, inspiracji czy choćby po prostu umili jesienny wieczór. To jest książka męcząca sposobem podania, nijaka treściowo i kulejąca merytorycznie.Tylko Z Tobą (SzUsty Blend) po polsku, piosenka Edzio x Skor x Onar: (Edzio) / Wspominam ten moment, nasze spotkanie pierwsze / Już wtedy obiecałem sobi.Występuje także w Nie mamy jeszcze żadnego albumu z tym utworem. Wyświetl wszystkie albumy dla tego wykonawcy Występuje także w Nie mamy jeszcze żadnego albumu z tym utworem. Wyświetl wszystkie albumy dla tego wykonawcy Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz Zewnętrzne linki Apple Music Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz Shoutbox Javascript jest wymagany do wyświetlania wiadomości na tej stronie. Przejdź prosto do strony wiadomości O tym wykonwacy Czy masz jakieś zdjęcia tego wykonawcy? Dodaj zdjęcie Edzio x Skor x Onar 370 słuchaczy Powiązane tagi raphip-hophh Czy znasz jakieś podstawowe informacje o tym wykonawcy? Rozpocznij wiki Wyświetl pełny profil wykonawcy Podobni wykonawcy TMK aka Piekielny 2 382 słuchaczy Miuosh x Onar 4 120 słuchaczy Planet ANM / EljotSounds 1 622 słuchaczy Pawbeats ft. Quebonafide, Kasia Grzesiek 2 808 słuchaczy Bisz ( & Pawbeats 2 494 słuchaczy Planet ANM x Miuosh 487 słuchaczy Wyświetl wszystkich podobnych wykonawców
Planet ANM x Bisz x Szusty Blend x R-Ice - Wciąż za Tobą tęsknię / [Planet ANM] / Patrz na niebo, skieruj wzrok na okno / Patrz na gwiazdy, one świecą tylko nocą / Wejdź na bosoJestem tak szczęśliwa, że mam ochotę ... skakać ... ... najlepiej ...... z mostu ... ... pod pociąg ... yM8ZGf0.