Taraka: nowe | Sny | Blogi | Seriale | Kategorie | Autorzy | Autorzy wg czytania | Tematy/tagi | Autorzy snów | Autorzy snów wg czytania | Tematy/tagi snów 2013-03-26 Katarzyna Urbanowicz Są duże i małe teorie spiskowe. Największe to oczywiście Blue Beam, Zamach Smoleński, „rzeczywiste” przyczyny ataku terrorystycznego 10 września, poza tym polskie i zagraniczne legendy miejskie, różne „czarne wołgi”, „trupie suknie ślubne ukradzione z trumny i sprzedane na bazarze”. Jest ich tak dużo, że nie sposób nawet większości z nich prześledzić. Ale i są małe teorie spiskowe. Słyszymy o nich w osiedlowych sklepikach, gdzie okrutnie przejęte, zazwyczaj starsze osoby opowiadają o zwykłych życiowych bolączkach nadając im niezwyczajne znaczenie. W sąsiednim bloku trwa remont klatki schodowej. Czekając w kolejce wysłuchuję pretensji pewnej pani o nie wycieranie nóg przy wchodzeniu. Wprawdzie zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma teraz wycieraczki, bo pewnie robotnikom układającym płytki przeszkadzała, ale przecież „człowiek jak nie jest chamem, to tak czy inaczej wytrze buty”. Jasne, nawet chusteczką do nosa!. Ale słucham mimowolnie dalej robotnikach, którzy układając kafelki w wejściu na klatkę są chamscy i ordynarni, a ponadto według jej rozeznania nie jest to czyste chamstwo, wynikające z ich prywatnej natury, tylko chamstwo narzucone przez tych, co wygrali przetarg na remont, ale z jakichś powodów zamierzają nękać lokatorów bloku, może dlatego, żeby mieszkania w nim straciły na cenie, a podstawione osoby mogły je wykupić za grosze i przekazać temu jednemu, wielkiemu MANIPULATOROWI, który steruje wszystkim. Przy takich opowieściach zazwyczaj pada nazwisko rządzącego polityka. Tłumaczenie, że specyfika remontów jest taka, że utrudniają ludziom życie nie da rezultatów, ponieważ na odległość już widać, że osoba ta węszy wszędzie teorie spiskowe. Dlatego też inna osoba z tego rodzaju nie podyktuje nikomu żadnego numeru telefonu do zapisania w komórce, tylko pisze go na kartce (zasłaniając ją ręką) przed ewentualna kamerą zamontowaną (zapewne) w żyrandolu, lub odbiornikiem kierunkowym, który analizuje drganie szyb. Wszystkie siły i środki światowego szpiegostwa skierowane na nią! Stresuje ją też konieczność korzystania z karty miejskiej w metrze, ponieważ nie życzy sobie, żeby ktoś mógł z jakichś danych wywnioskować, że właśnie ona (której fotografia widnieje na kartoniku) właśnie tego dnia, właśnie o tej godzinie, wsiadła do tego, a nie innego metra i udała się w kierunku, który powinien pozostać dla niepowołanych tajemnicą. Przy czym – muszę koniecznie zaznaczyć — jest to starsza pani, absolutnie porządna i uczciwa kobieta, zero jakichś szemranych interesów, nie mająca właściwie nic do ukrycia. Czasami umawiam się z kimś takim w centrum handlowym i idziemy na kawę, ale trudno się z nią rozmawia, bo ma głównie baczenie na to, żeby nikt nic nie słyszał, co ona mówi (w tym i ja) i zasłania usta. Ostatnia jej teoria mówi, że zwiększyła się ogromnie liczba osób które ześwirowały (jak ten, co w Krakowie gromadził materiały wybuchowe) i można przypadkiem osobie tej narazić się, a jeśli ona ma dojście do tych centrów, gdzie pokazują nagrania z ulicznych kamer... A centra handlowe (jak wiadomo) są nimi naszpikowane. Więc jeżeli ten psychopata, któremu naraziłaś się sama o tym nie wiedząc... Za chwilę zresztą osoba ta mówi, że kamer jest stanowczo nieodpowiednia ilość albo obserwatorzy są nieuważni, bo nie zapobiegają żadnym przestępstwom, najwyżej wykrywają drobnych przestępców, których akurat WAŻNE OSOBY nie chronią. Poza tym są to zupełnie zwyczajni ludzie , nie wykazujący żadnych odchyłek od normy, jednak ich ogląd świata uległ trwałemu zaburzeniu. Jakie mogą być tego przyczyny? Na pierwszym miejscu obarcza się media z upodobaniem opisujące i analizujące wszelkie zbrodnie, perfidne przekręty, przejawy niesprawiedliwości i krzyczące o pomstę do nieba okrucieństwa. Także media te podsycają w nieskończoność zainteresowanie takimi wydarzeniami tworząc w ten sposób atmosferę sprzyjającą wszelkim teoriom spiskowym. Potem wymienia się partie polityczne i środowiska uważane za sekciarskie, które na tym żerują. Może to wszystko zawiera trochę prawdy, ale nie tłumaczy właściwie zjawiska. Ja na to spoglądam nieco inaczej. Wyobraźmy sobie zakochaną nastolatkę (z dawniejszych nieco czasów). Nagle wszystkie rzeczy, które ją interesowały, które były ważne, koleżanki, szkoła, oceny i tak dalej schodzą na dalszy plan. Cała jej uwaga skupiona jest na przedmiocie miłości. Co powiedział, jak wyglądał, jak spojrzał. Z kim rozmawiał. W jakim był nastroju. i tak dalej. Z uporem godnym lepszej sprawy skupia się na tym jednym obiekcie „rozpracowując” go w rozmaitych aspektach. Ma wiele racji w swych obserwacjach, często wnikliwych i odkrywczych. Jednak jest śmieszna i choć często wie o tym (koleżanki się wyśmiewają) nie potrafi zmienić hierarchii ważności swojego widzenia świata. A jest śmieszna nie przez uprawianie głupiego zajęcia, ale przez nadmierną uwagę poświęcaną JEMU w przeciwieństwie do realiów ją otaczających i mających rzeczywisty wpływ na jej życie (stopnie, stosunki z nauczycielami, rodzicami i otoczeniem). To samo dzieje się z owymi starszymi ludźmi. Nagle przestaje mieć znaczenie rzeczywisty, różnorodny świat wokół nich. Skupiają się na jakimś drobiazgu i niczym domorosły Holmes rozpracowują go, tworząc spiskową otoczkę, bowiem skupienie uwagi podnosi ważność tej rzeczy w hierarchii innych rzeczy tego rodzaju, a podniesienie ważności skutkuje rozważaniom i wyciąganiu wniosków, które choć dla niewtajemniczonych nieprawdopodobne – uprawomocniają się poprzez samą możliwość ich zaistnienia. Jeżeli pewnego rosyjskiego emigranta potrafiono otruć za pomocą dziwnej substancji promieniotwórczej, wcale nie jest pewne, czy jakiś szaleniec nie zaatakuje tym polonem niewinnej staruszki, a więc dla poczucia swojego bezpieczeństwa powinna rozejrzeć się za możliwością zakupu licznika Geigera-Mullera. Co więc ciągnie tego rodzaju nastolatki i starsze osoby do uprawiania tego jałowego zajęcia wyrzucającego je mentalnie niejako poza otoczenie? Widzę tylko jedną rzecz: poczucie własnej ważności. Jego potrzeba jest na tyle silna, że podtrzymuje i napędza wszelkie bzdury tego rodzaju. Im więc bardziej spychany na margines życia jest człowiek, tym bardziej zależy mu na zobaczeniu siebie (przynajmniej we własnych oczach) jako odkrywcę czegoś, czego inni nie dostrzegają. W naszej współczesności, która spycha na margines osoby starsze uprawiając kult produktywności i pożyteczności, jedyną możliwością podniesienia poczucia własnej ważności jest dzielenie się odkryciami spisków, których nikt poza tym nie dostrzega. Jeśli tych niedostrzegających zrobi się więcej, rosną w siłę, a wraz z nimi ich spiskowe teorie. Opowiadano mi w niedzielę, że w pewnym kościele przed konfesjonałem ze spowiedzią wielkanocną wił się kilkakrotnie zakręcony ogonek, a spowiadający księża byli poirytowani i zdenerwowani tym tłumem. Jeden z nich oświadczył nawet opowiadającej, że jej grzechy nie są na tyle ważne, żeby zawracać głowę w czasie tak dużego spiętrzenia usług duszpasterskich i mogłaby sobie tę spowiedź darować. Z własnego doświadczenia pamiętam, jak ksiądz spowiadający w szpitalu pewną babcię, krępującą się wyznawać swoje grzechy na głos oświadczył, że nie ma potrzeby aby inne panie z sali wychodziły, bo „cóż to za grzechy może mieć taka staruszka?” Babcia tak potraktowana wyjdzie więc z kościoła, ciężko usiądzie na jedynym taborecie w kiosku i zaczyna snuć swoje remontowe teorie spiskowe. Osoba, która opowiadała mi o swojej niedzielnej spowiedzi i oderwała mnie od sporządzania i wysyłania PIT przez internet zauważyła, że może i spowiedź powinna odbywać się tę metodą, a odpowiedni program sprawdziłby ciężar jej grzechów i wyznaczył pokutę, nie upokarzając jej przy tym. Łatwo sobie wyobrazić, że mogłaby to powiedzieć nie mnie, a komu innemu, a tamta osoba skojarzyłaby sobie informację, że ma być wprowadzona możliwość odpisu od podatku na Kościół i metodą głuchego telefonu "jedna pani drugiej pani" powstałaby nowa teoria spiskowa: Wprowadzi się podatek dla Kościoła i wszyscy wierni będą musieli spowiadać się na odpowiednich formularzach, najlepiej przez internet. Jeżeli tego nie zrobią nie otrzymają rozgrzeszenia i nie będą mogli przystąpić do Komunii Świętej. Taraka: nowe | Sny | Blogi | Seriale | Kategorie | Autorzy | Autorzy wg czytania | Tematy/tagi | Autorzy snów | Autorzy snów wg czytania | Tematy/tagi snów
Chcesz kolejny odcinek gdzie opowiadam kolejne teorie? Zostaw łapkę w górę i zasubskrybuj kanał :)Chciałbyś żeby twoja teoria pojawiła się w formie filmu? Na
Kategorie: lotnictwosamolotciekawostkiCIAsłużbyniewyjaśnioneMalezja Zniknięcie lotu MH370 nadal pozostaje zagadką. Nigdy jeszcze w historii cywilnej awiacji nie doszło do czegoś podobnego. Boeing 777 należący do malezyjskich linii lotniczych dosłownie rozpłynął się w powietrzu i ślad po nim zaginął. Trudno się dziwić, że powstają najdziksze teorie spiskowe, ale jest to trochę zaskakujące, gdy na ich temat wypowiada się były premier Malezji. Dr Mahathir Mohamad, wpływowy polityk i były premier Malezji stwierdził publicznie, że CIA i firma Boeing z pewnością wiedzą co się stało z ich samolotem, ale celowo tego nie wyjawiają. Oświadczył on, że kontrola lotu samolotu najprawdopodobniej została przejęta zdalnie przez CIA, innymi słowy według jego opinii został on skradziony. Jego zdaniem po 11 września w samolotach montowane są urządzenia umożliwiające przejęcie kontroli zdalne na wypadek ataku terrorystycznego i z jakiegoś powodu skorzystano z tej możliwości. Co więcej są i tacy, którzy twierdzą, że taka technologia zdalnego pilotażu została wykorzystana w trakcie zamachów 11 września, które po prostu były komuś potrzebne do rozpoczęcia kilku dochodowych wojen. "Samoloty nie znikają tak po prostu," powiedział Mahathir "Na pewno nie w naszych czasach z wszystkimi zaawansowanymi systemami komunikacji, śledzenia radarowego i satelitarnego, które działają niemal w nieskończoność i mają ogromne możliwości przechowywania danych." Zdaniem byłego premiera Malezji samolot ten gdzieś wylądował, a jego poszukiwania nazwał groteskowym marnotrawstwem pieniędzy i działaniami pozorowanymi. Polityk zaapelował do mediów, aby podjęły temat i próbował wyjaśnić, dlaczego wątek porwania zdalnego i skierowania samolotu gdzieś gdzie mógłby on wylądować nie jest brany pod uwagę. Jego zdaniem milczenie na ten temat ze strony środków masowego przekazu jest bardziej niż wymowne. Na podstawie: Daily Mail Ocena: ‹ Wstecz Dalej › 8759 odsłon Teorie Spiskowe - TWA 800. Film opowiada o jednej z najbardziej zagadkowych katastrof lotniczych. Na pokładzie samolotu zginęło 230 osób. W internecie krążył Samolotu linii Malaysia Airlines nie zestrzelili Rosjanie. To Amerykanie umieścili w nim bombę, którą następnie zdetonowali przez satelitę. Tak brzmi najnowsza teoria rozpowszechniana przez rosyjskie media. Do redakcji „Komsomolskiej Prawdy” dotarło nagranie rozmów telefonicznych dwóch rzekomych agentów CIA. Mężczyźni rozmawiają o planach strącenia malezyjskiego boeinga. Według nagrania, ma to być amerykańska prowokacja wymierzona w Rosję. Nagranie nie jest wiarygodne, „agenci” brzmią, jakby czytali przygotowane wcześniej kwestie. Poza tym niektóre zdania wypowiadają z podejrzanie dobrym rosyjskim akcentem. Rosyjski ekspert ds. bezpieczeństwa Siergiej Sokołow przekonuje jednak, że to wszystko prawda, a katastrofa boeinga to tajna operacja o kryptonimie „ - wspólna akcja CIA i innych zachodnich wywiadów. Agenci rzekomo umieścili na pokładzie samolotu „skomplikowane ładunki wybuchowe” - jeden pod kokpitem, a drugi w luku bagażowym. Następnie bomby zostały zdetonowane za pomocą satelity. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo xgzp0.